niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 22.

"-Odbierzesz?-zapytałem Sassy.
-A mogę?
-No jasne.-po tych słowach podeszła do parapetu gdzie położyłem telefon. Odebrała.
-Halo?-powiedziała do słuchawki. Zrobiła się blada. Nie wiedziałem co się dzieje. 
-Okej. Do widzenia.-rozłączyła się i położyła telefon z powrotem na parapet.
-Janek?-zaczęła  nie pewnie. Zrobiłem pytającą minę na co dziewczyna zadała mi pytanie.
-Czemu nie powiedziałeś, że masz dziewczynę?"

Perspektywa Sassy:
Przez chwile panowała niezręczna cisza.
-O czym ty mówisz?-zapytał.
-No bo dzwoniła twoja dziewczyna i pytała się o ciebie.-opowiedziałam. Chłopak odłożył nóż, wytarł ręce o ścierkę i poszedł po swój telefon. 
-Nie znam numeru. To jakaś pomyłka.-powiedział zdecydowanie.
-No ale zacytuje Hej Jasieńku, kiedy się zobaczymy? Twoja dziewczyna tęskni. - wyraźnie go zakało.
-Nie mam dziewczyny.-podniósł ręce w geście obronnym.-Mam pomysł. Zadzwonię do niej i umówimy się w parku. Zobaczymy kto to jest.-na tą propozycję przytaknęłam. Chłopak wykręcił numer i wyszedł z pokoju. Ja wróciłam do przygotowywania śniadania. Cały czas mi chodziły po głowie słowa tej dziewczyny twoja dziewczyna, twoja dziewczyna. Jeżeli to faktycznie prawda to będę mu kibicować. 
-Sassy, nie ma tego spotkania.-wyrwał mnie głos Janka z przemyśleń. 
-Czemu? 
-A to nic takiego. Koleżanka z którą "kręciłem"-zrobił cudzysłów z palców- ubzdurała sobie, że jestem z nią. Dałem jej do zrozumienia, że z tego nic nie będzie.-zaśmiał się nerwowo.
-Naprawdę?-ulżyło mi.
-Tak.-uśmiechnął się ciepło. Podszedł do mnie.-Co mam robić?-zapytał. 
-Chyba wiesz jak się robi jajecznice. - chłopak na te słowa wystawił mi język.
-Jak małe dziecko.-zaśmiałam się. 

Wszyscy zjedli śniadanie ze smakiem. Janek z Mateuszem wszystko poznosili do kuchni. Nagle zadzwonił do mnie telefon. 
-Halo? Sassy, gdzie ty jesteś? Masz kurs dzisiaj.-to była mama.
-No u Janka. Już idę do domu. -kompletnie zapomniałam.
Rozłączyłam się. 
-Ja już lecę.-pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam.

Zajęcia zleciały dość szybko. W między czasie umówiłam się z Jankiem w parku. Przyszłam na umówione miejsce a chłopaka nadal nie było. Rozsiadłam się wygodnie na ławce i wyciągnęłam telefon. Mijały kolejne minuty a jego nadal nie ma. Napisałam sms-a gdzie jest. Odpowiedział mi dość szybko. Chodź do mnie. Wstałam i skierowałam się do domu Janka. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwiera. Rozsiadłam się na schodach. Wyciągnęłam telefon. Sms od Janka. Chodź do garażu. Wstałam i poszłam. Zajrzałam do garażu gdzie sobaczyłam Janka który czegoś szukał w pudełku. 
-Hej, czego tam szukasz?
-Rolek. Idziemy dzisiaj pojeździć.-oznajmił.
-Ale Janek. Ja nie mam rolek.-wypaliłam.
-A jaki masz rozmiar?
-38.
-To dobrze się składa. Moja mama ma taki rozmiar. Jak znajdę to ci pożyczę.
Nie odpowiedziałam. Oparłam się o ścianę i patrzałam na chłopaka który wyjął swoją parę i zabrał się za szukanie pary dla mnie. Szczerze mówiąc miałam nadzieje, że ich nie znajdzie.
-Mam.-a jednak to była tylko nadzieja. Podał mi je a sam zaczął ubierać swoje. 
-Czemu nie ubierasz?
-Nie będziesz się śmiać?-zapytałam niepewnie. Chłopak zaprzeczył.-Nie umiem na nich jeździć.
-To cię nauczę.-zaproponował ochoczo. Skrzywiłam się na tą propozycję.
-No nie wiem. 
-No nie bój się. Ubieraj i jedziemy. - niechętnie się zgodziłam . Ubrałam rolki na nogi a buty zostawiłam w garażu. Podniosłam się z krzesła i skupiałam się aby tak szybko nie upaść. 
-Patrz.-złapał mnie za dłonie. Stał do mnie przodem a sam jechał tyłem.-Lewa, prawa, lewa, prawa.-i tak dalej powtarzał to w kółko. Po woli załapywałam o co chodzi. Ludzie się na nas dziwnie patrzeli. Siedemnastoletnia dziewczyna nie umie jeździć na rolkach. Oby dwoje śmieją się do siebie trzymając się za ręce. W pewnym momencie Jasiek puścił moją lewą rękę i jechał po prawej stronie, ale nadal mnie trzymał. 
Niedługo po tym leżałam na ziemi śmiejąc się sama z siebie. 
-Pierwsza gleba, jak się z tym czujesz?-zaśmiał się Jaś.
-Boli.-powiedziałam. Wstałam, otrzepałam się i ruszyliśmy w stronę domów.
Zajechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do garażu a ja zdjęłam rolki i wskoczyłam w trampki.
-Szybko się uczysz.
-Bo mam dobrego nauczyciela.-uśmiechnęłam się.
-Chodźmy się przejść. - spojrzałam na niego i przytaknęłam. 
Spacerowaliśmy alejkami gdy zaczęło powoli kropić. Ni stąd ni zowąd lunęło więc schowaliśmy się pod pierwsze lepsze drzewo. Siedzieliśmy w ciszy, którą chwilę później przerwał sms od Konrada, żebym lepiej się szybko zjawiła w domu bo Beaty nie ma a miałam być w domu zanim zrobi się ciemno. Kompletnie zapomniałam o tym.
-Jasiek muszę uciekać bo dostanę ochrzan.
-To chodź.-stał i podał mi rękę. Biegliśmy jak najszybciej, żeby jak najmniej zmoknąć. 
-Pa!-krzyknęłam do chłopaka gdy wchodziłam do siebie. Pomachał mi. Weszłam do domu.
-Jestem.-powiedziałam do Konrada który gotował w kuchni.
-Masz szczęście, Beaty jeszcze nie ma.
-Dzięki, że mi przypomniałeś.-uśmiechnęłam się do niego.
-Nie ma sprawy. Leć się kąpać.-poszłam do pokoju po pidżamę i skierowałam się do łazienki. Gorący prysznic dobrze mi zrobił. Ubrałam pidżamę, rozczesałam włosy i poszłam do pokoju. Spakowałam się na jutro i tradycyjnie już, usiadłam na parapecie. Podniosłam wzrok na okna Jasia. Już tam siedział. Po chwili dostałam sms-a od chłopaka. Odpowiedziałam. 
Pisaliśmy jeszcze godzinę, aż mi się zachciało spać. Zeszłam z parapetu i opadłam na łóżko. Ustawiłam budzik i zasnęłam.

Obudził mnie budzik. Mozolnie zebrałam się z łóżka. Podeszłam do szafy z której wyjęłam białe ogrodniczki i czarną bluzkę z krótkim rękawem. Poszłam do łazienki się ubrać, uczesać włosy i pomalować. Wyszłam gotowa z łazienki i poszłam na dół zjeść. Zrobiłam płatki z mlekiem i dość szybko je spałaszowałam. Umyłam po sobie i poszłam do pokoju po torbę z książkami. Zeszłam na dół i zaczęłam ubierać buty. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-drzwi się otworzyły a tam stanął Jasiu. 
-Hej mordko.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Hej.-odpowiedziałam.-Idziemy?-dodałam po chwili.
-Jasne.-wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i poszliśmy w stronę szkoły. Dotarliśmy na miejsce a ja już zauważyłam coś niepokojącego.
Natalia stała z Sandrą. Dziewczyna wyglądała na przestraszoną a Sandra coś krzyczała.
Szybko do nich podbiegłam.
-Sandra nudzi ci się?-zaczęłam.
-Nie wtrącaj się suko.
-Tylko na tyle cię stać?-zdenerwowała się na mnie.-No dawaj walnij.-zaśmiałam się prosto w twarz. Nie wiem czemu tak zrobiłam, jeszcze w zeszłym tygodniu się jej bałam ale stanę w obronie niewinnych ludzi. Nie dam sobie ani innym wchodzić na głowę.
-Może lepiej nie bo zaraz się poskarżysz Jankowi.
-Jak na razie to jesteś mocna w gębie. Daj sobie spokój. Zastraszasz ludzi tylko dla tego, że sama nie umiałabyś się obronić przed atakiem innej osoby. 
-Stul pysk.-uniosła rękę w celu uderzenia mnie.
-No to mnie ucisz. 
Opuściła rękę i podeszła do mnie. Odległość między nami to było zaledwie 5 cm. 
-Pożałujesz jeszcze.
-Zobaczymy.-odeszła po tych słowach. Podeszłam do Natalki.
-Hej nic ci nie jest?
-Nie, dzięki, że się za mną wstawiłaś.-przytuliła mnie.
-Nie dziękuj. Musiałam.
-Nie bałaś się?-zapytała zaciekawiona. Usiadłyśmy przy najbliższej ławce opowiedziałam jej na wcześniej zadane pytanie.
-Bałam się, ale nie dam jej krzywdzić innych.-uśmiechnęłam się a po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Zaczynaliśmy od historii której szczerze nienawidzę. Po co nam wiedzieć co się działo w Grecji czy Egipcie. Rozumiem uczyć się o Polsce ale po co o innych krajach. Pani chyba nie była w humorze ponieważ zaczęła pytać. Jako, iż ja nie umiem zapamiętać sekti dat miałam nadzieję, że mnie nie zapyta. 
-No to może jeszcze jedna osoba?-powiedziała swoim niskim głosem.-Nie ma chętnych? To ja wybiorę. Sassy, chodź. - myślałam, że zemdleję. 
Zaczęła się męczarnia przy tablicy. Nie umiałam odpowiedzieć na większość pytań ponieważ były powiązane z datami. 
-Dwója. Siadaj. - wpisała mi ocenę do zeszytu i do dziennika a ja usiadałam na miejscu. 

Reszta lekcji wyglądała podobnie. Wszystkie panie miały ochotę mnie zapytać. Na szczęście odpowiadałam na cztery, lub pięć. Usłyszałam dzwonek. Na szczęście to koniec lekcji. Wyszłam z klasy jako jedna z pierwszych. 
-Uwzięły się dzisiaj na Ciebie.-usłyszałam głos Alana.
-Podobnie jak ty. - uśmiechnęłam się sama do siebie.Po chwili zrozumiałam, że powiedziałam to prosto do chłopaka. Cholernie się bałam jego reakcji na te słowa. Podszedł do mnie o odsłonił moją bluzkę jednocześnie pokazując ranę na obojczyku.
-Od ostatniego czasu celuję lepiej. - zaśmiał mi się prosto w twarz i odszedł. Skamieniałam i pobladłam.
-Hej, co jest?-usłyszałam przejęty głos Jaśka.
-Co? Nic, nic.-oprzytomniałam i odpowiedziałam. Wróciliśmy razem do domu. 
-Idziemy dzisiaj na rolki?-zapytał gdy już miałam wchodzić do domu.
-Czemu nie. 18?-zaproponowałam godzinę.
-18.-powtórzył za mną.
------------------------------------------------------------------------------------------
Hej miśki.
Z okazji wakacji wyjątkowo wcześnie rozdział :D
Mam nadzieje, że się spodoba. 
Tu jest link do aska (LINK )
I jeszcze do grupy (LINK)

1 komentarz:

  1. Twój ff jest super! Jesteś niesamowita dziewczyno! Nieprzewidywalna i kreatywna! Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń