czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 21.

"Dziewczyna akurat przemywała twarz wodą.
-Nic ci nie jest?-zapytałem.
-Nie, możesz iść.-powiedziała dość oschle.
-Porozmawiajmy.-zaproponowałem.
-Nie. Wyjdź.
-Nigdzie się nie ruszę dopóki mi nie powiesz dlaczego taka jesteś.
-Jaka?!-w tym momencie dziewczyna podniosła się do pozycji prawie na baczność. Wtedy zobaczyłem, że.."

Stałem przez chwilę bez ruchu. Przyglądałem się jej twarzy. A w szczególności lewemu oku, a dokładniej czemuś co spływało z pod jej oka, przez policzek, aż kapało na białą bluzkę. Podszedłem bliżej w celu przyjrzenia się co to jest. Dziewczyna odsunęła się w momencie gdy wystawiłem rękę w kierunku jej twarzy.
-Sassy, co, to jest?-zapytałem spokojnie. Dziewczyna nie odpowiedziała na pytanie.
-Co to jest?-nadal głucha cisza.
Podszedłem dwa kroki bliżej i wpatrywałem się w jej oczy. Fioletowe oczy? Zapewne ma soczewki. Mniejsza z tym. Z jej oczu zaczęły się wydobywać łzy. Chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna wybiegła z łazienki. Stałem jak wryty patrząc na ścianę. Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwi wejściowych i oprzytomniałem. Wybiegłem szybko za nią.

Perspektywa Sassy:
 Na dworze deszcz. Świetnie, jeszcze bardziej się rozmarzę. A raczej mój podkład. Weszłam szybko do domu. Oczywiście nikogo nie ma. Zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt. Pomimo, że mieszkam dom obok, jestem cała mokra, tak leje. Okna pootwierane. Jest tu tak zimno jak w chłodni. Opadłam na sofę w salonie. Muszę zdjąć soczewki. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Patrzałam przez chwilę w zgaszony telewizor. W końcu podniosłam się i skierowałam się na koniec pokoju gdzie znajdowała się toaletka Beaty. Miała tam różnoraką biżuterię i lustro. Zbliżyłam się do niego. Zobaczyłam jak mój podkład spływa a pod lewym okiem pojawia się wielki siniak którego tak umiejętnie próbowałam ukryć. Przetarłam szybko ręką miejsca gdzie znajdowały się resztki makijażu. Zdjęłam jedną soczewkę gdy za swoimi plecami usłyszałam czyjś głos. 
-To Alan? On ci to zrobił?-rozpoznałam Janka.
-Jak ty tu..?-nie dał mi dokończyć.
-Otwarte były. Odpowiedz mi. Proszę.-zobaczyłam w jego oczach coś czego nigdy nie widziałam. Zdenerwowanie a zarazem przejęcie. Zapewne domyślała się odpowiedzi.
-A ty odpowiesz mi na pytanie?
-Jeżeli ty mi.- powiedział. Pokiwałam twierdząco głową.
-To Alan?
-No tak. A dlaczego wysłałeś mi takiego sms-a? Wiesz dobrze jaki mam problem i nie mogłam tego zrobić. Dlaczego nie odebrałeś jak do Ciebie dzwoniłam. Potrzebowała Cię. A najbardziej zabolało mnie jak zachowywałeś się w szkole. Byłeś taki, taki obojętyny. Jakbyś mnie nie znał.-znowu zaczęłam płakać. 
Chłopaka wyraźnie zatkało. Nie wiedział co powiedzieć.
-Tak myślałam.-prychnęłam i odwróciłam się w stronę lustra aby zdjąć drugą soczewkę. 
-Ja, przepraszam.-powiedział widocznie zmieszany. Na jego słowa wybuchłam śmiechem.
-Na więcej cie nie stać? Jeżeli nie to wyjdź.-wskazałam mu ręką drzwi. 
Usłyszałam tylko kroki kroki w stronę wyjścia. Między łzami zaśmiałam się sama do siebie. 
-Powiedz mi jedno?-usłyszałam głos Janka tuż przy wyjściu.-Nie jest Ci z tym wszystkim ciężko? Samej? Nie chciałabyś żeby wszystko wróciło do normy?
-Jest mi cholernie ciężko, że cię nie ma. Że widzę w twoim zachowaniu obojętność. Jestem z tym sama. Nikt oprócz ciebie o tym nie wie. Nie mam się komu wygadać. Chciałabym cię blisko siebie ale ty wolisz się na mnie obrażać o to, że gdy Alan mnie prawie pobił poszłam do domu i nie wystąpiłam z wami na muzyce?!
-Ja nie wiedziałem, że cię uderzył.-przerwał mi.
-Nie rozumiesz tego, że bez ciebie boje się iść do tej pieprzonej szkoły? Z obawą, że spotkam Alana. Przy tobie czułam się bezpiecznie. Czasem mam wrażenie, że pomimo tego, że tak krótko się znamy.-przestałam z zamiarem wzięcia głębszego oddechu.-A przez to ile się wydarzyło, znasz mnie jak nikt inny. Boje się być sama nie rozumiesz?! Boje się, że zostanę z tym wszystkim sama jak palec, aż w końcu on przyjdzie i mnie zabije!-przestałam mówić. Nogi się pode mną ugięły a ja wylądowałam na ziemi. Zalałam się łzami. 
Słyszałam jego kroki. Zbliżały się do mnie. Oczy miałam ukryte w dłoniach. 
-Nie dopuszczę do tego. Nie skrzywdzi cię już. Przepraszam. To wszystko moja wina. Wtedy gdy byłem najbardziej potrzebny, nie było mnie. - przerwał. Panowała cisza. Spojrzałam na niego przez włosy. W pewnym momencie rzuciłam się mu na szyję. W tym momencie płakałam ze smutku, złości. Ale najbardziej ze szczęścia, że mogłam się do niego przytulić.   
-Tęskniłam. Cholernie tęskniłam.-przysunął mnie do siebie. 
-Ja też. Przepraszam.-uśmiechnęłam się sama do siebie słysząc te słowa. Ktoś może pomyśleć, że przesadzam, ale niestety. Taka się urodziłam. Kłótnia dla mnie może trwać dzień i o głupią rzecz, ale jestem taka uczuciowa, że biorę wszystko bardzo do siebie. 
-Chodź.-złapał mnie za rękę i pociągnął. Ubrałam szybko buty.
-Janek poczekaj. Muszę coś wziąć.-puścił mnie a ja pobiegłam szybko do mojego pokoju. 
Zbiegłam na dół i zamknęłam drzwi na klucz.
-Co wzięłaś?-na to pytanie pokazałam mu mój podkład i puder. 
-Na razie muszę tego używać.-uśmiechnęłam się smutno. Weszliśmy do domu chłopaka a ja od razu udałam się do łazienki zamaskować mojego siniaka. Pomalowałam się, wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę salonu. Już na samym wejściu dostałam dość dziwne pytanie.
-Nic się nie spaliło?-zapytał Adam.
-Yy. O co chodzi?-zapytałam zdezorientowana.
-No jak zostawiłaś garnek na ogniu. Co wtedy wybiegłaś ode mnie.-powiedział Janek. Puścił mi oczko.
-A no nic, na szczęście. - zrobiłam minę jakby mi ulżyło. Opadłam na łóżko. 
-To co robimy?-zadałam pytanie. Wszystkie oczy zwróciły się na Jasia.
-Just Dance?-zapytał Janek. Wszyscy przytaknęli. Janek podłączał sprzęt do telewizora. Chłopaki przenosili meble żeby było więcej miejsca a ja z dziewczynami poszłyśmy po picie i przekąski. Jak weszłyśmy do salonu to chłopaki już grali. Odstawiłyśmy wszystko na półkę i rozsiadłyśmy się na kanapie. Chłopaki skończyli. Wstała Ania i podeszła do mnie.
-Zatańczysz?-zapytała podając mi rękę. Zaśmiałam się i chwyciłam za rękę dziewczyny, a ta mnie pociągnęła na parkiet. Tańczyłyśmy walca. Przynajmniej się starałyśmy. 
Graliśmy może ze 3 godziny, aż wszyscy padli ze zmęczenia. 
-To jak śpimy?-zapytałam z ciekawości. Janek pomimo dużego domu nie miał sześciu pokoi. 
-Może dziewczyny raze, chłopaki razem.-zaproponowała Ania. 
Z tego co mi się wydawało u chłopaka były cztery sypialnie. Jedna Janka, druga rodziców a pozostałe dwie to były pokoje gościnne. 
-Nie będę z nimi spał. Jeszcze się dobiorą do mnie w nocy.-powiedział stanowczo Adam.
-To może Adam będziesz z Natalą?-zaproponował Janek. Chłopak przytaknął. Dziewczyna też.
-W takim razie ja chce z Anką.-powiedział Mateusz. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
-Okej. To zostaje Janek i Sassy. Możecie być razem?-skierowała pytanie bardziej do mnie.
-Tak. Chyba nic mi nie zrobi.-zaśmiałam się na co chłopak uniósł ręce w geście obronnym. 
Rozmawialiśmy, aż mi i Natalce zachciało się spać. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Natala też, ale ona poszła do łazienki na piętrze. Po kąpieli ubrałam się w pidżamę i podeszłam do lustra. Podkład i puder poszły w ruch. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju chłopaka. Sam siedział jeszcze na dole z resztą. Rozłożyłam się na łóżku i patrzałam w sufit gdy ktoś uchylił drzwi.
-Dobranoc.-usłyszałam głos Natalki. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-Dobranoc. - odpowiedziałam a dziewczyna wyszła zamykając za sobą drzwi. Znów opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy wsłuchując się w ciszę. 

Perspektywa Jasia:
-Dobra, ja lecę spać. Dobranoc.-pożegnałem się z Matim, Adamem i Anią. Udałem się do łazienki wykąpać się. Po odświeżeniu się poszedłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to Sassy na łóżku. Zasnęła. Wyjąłem jeden z koców i przykryłem dziewczynę. Sam musiałem zejść do salonu po drugi. Poszedłem do salonu po przykrycie i wróciłem do pokoju. Ułożyłem się na łóżku i przykryłem. Zasnąłem.

Poranek zaczął się dobrze. Wręcz mógłbym rzec idealnie. Cieszyłem się, że pogodziłem się z Sassy. Jeszcze spała przez co mogłem patrzeć na jej piękny uśmiech. Ciekawe co jej się śni. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Rzuciłem się na niego jak opętany. Nieznany. Rozłączyłem się.
-Dzień dobry.-usłyszałem zaspany głos Sassy. 
-Przepraszam, że cię obudziłem. 
-Nie no nic nie szkodzi. Trzeba i tak wstawać.-uśmiechnęła się tak, że mogłem ujrzeć jej bielutkie zęby. Wstałem z łóżka tak ja dziewczyna. Ona poszła się ubrać a ja pościeliłem łóżko. 
Znowu telefon. Nieznany. Odrzuciłem.
Zszedłem na dół przygotować śniadanie. Po chwili dołączyła do mnie Sassy.
-Pomóc?-zaproponowała. Przytaknąłem i zabraliśmy się do pracy. Właśnie kroiłem cebulę na jajecznicę gdy znów zadzwonił mój telefon. 
-Odbierzesz?-zapytałem Sassy.
-A mogę?
-No jasne.-po tych słowach podeszła do parapetu gdzie położyłem telefon. Odebrała.
-Halo?-powiedziała do słuchawki. Zrobiła się blada. Nie wiedziałem co się dzieje. 
-Okej. Do widzenia.-rozłączyła się i położyła telefon z powrotem na parapet.
-Janek?-zaczęła  nie pewnie. Zrobiłem pytającą minę na co dziewczyna zadała mi pytanie.
-Czemu nie powiedziałeś, że masz dziewczynę?
------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieje, że rozdział się spodobał.
Jak myślicie o co chodzi z dziewczyną Jasia?
Udanych wakacji życzę mordki :D
Link do bloga. 
Jeszcze tutaj grupa.  

5 komentarzy:

  1. Świetny tylko czemu musiałam tyle czekać?!??!!!!!?!??!?

    OdpowiedzUsuń
  2. A w tutkę chcesz za tą dziewczynę Jaśka?
    To ma być żart, bo jak nie to... będzie z tobą źle xD
    Pozdrawiam =]

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaa ;0
    Mega wciągający blog ! :) Świetny rozdział i czekam na nexta ;D
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń