niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 6.

"-Ej co to za gość?
-Nie znam go dobrze bo rzadko pojawia się w szkole, wiem, że miał kiedyś do czynienia z policją ale nie wiem dlaczego.
I w tym momencie właśnie zamarłam ze strachu. Ja go znałam i to bardzo dobrze, ale miałam nadzieje, że już nigdy go nie spotkam"

 Perspektywa Alana:
W sumie nic się nie stało, przecież to dopiero rozpoczęcie roku nie lekcje. Rozejrzałem się po klasie szukając mojego miejsca. Zawsze gdy byłem w szkole siedziałem z Jankiem, ale tym razem ktoś mi to miejsce zajął. 
Podszedłem do niej:
-Siema, zajęłaś mi miejsce.-powiedziałem to, żeby wiedziała, że to moja miejscówka. 
Ta laska nic nie odpowiedziała, tylko patrzała się na mnie jak na jakiegoś debila. Wkurzyłem się nie powiem, że nie.
-Daj spokój Alan, to Sassy, nowa uczennica.-usłyszałem głos Janka.
-Sassy tak? My to się nie znamy przypadkiem.-zapytałem bo byłem pewny, że ją znam. Natomiast dziewczyna pokiwała przecząco głową. 
Usiadłem z Arturem. Po całym rozpoczęciu roku wybiegłem za tą nijaką Sassy. 
-Ej ja cie skądś znam.-złapałem ją za nadgarstek mówiąc to.
Nic nie odpowiedziała ale z jej oczu wyczytałem strach. Poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę i gwałtownie się odwróciłem. 
-Stary daj jej spokój, jak cie nie zna to znaczy, że cie nie zna, przecież nie miała by powodów by kłamać.-powiedział Janek.
-Dobra wyluzuj.- puściłem ją i poszedłem w swoją stronę.

Perspektywa Jasia:
-Nic ci nie jest?-zapytałem zaniepokojony, bo stała jak sparaliżowana.
-Nie, dziękuje.-odpowiedziała z lekkim uśmiechem, ale widać było, że był to nieszczery uśmiech.
-Mogę Cię odprowadzić?
-Tak, to niedaleko 10 min samochodem- zaśmiała się. 
-Tak? Ja tak samo. Słuchaj bo ja twoich rodziców skądś kojarzę.
-Tak? A to niby skąd?-zapytała ze zdziwieniem.
-No właśnie nie wiem.- zaśmiałem się. 
-To co idziemy?- odpowiedziała twierdząco głową.
Po drodze dużo rozmawialiśmy, gdy nagle.

Perspektywa Sassy:
-Dzięki, że mnie odprowadziłeś, ja mieszkam tutaj.
-Nie gadaj, naprawdę?-zapytał.
-Tak a to niby czemu miało by Cię dziwić?-zapytałam mocno zdezorientowana. 
-Ja mieszkam dom obok.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-To świetnie, nie będę tu sama.
Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy jeszcze długo gdy wyszedł po mnie Konrad. 
-Sassy, idziesz na obiad? Hej Jasiu.
-Dzień dobry. - odpowiedział.
-Już idę, a Konrad, Janek będzie mógł wpaść później?- spojrzałam się na niego maślanymi oczkami.
-Tym oczom nie odmówię.- odpowiedział śmiejąc się.
-Jasne, że będzie mógł wpaść, ale teraz idziemy na obiad. Do zobaczenia Jasiu.
-Do widzenia, pa Sassy.- opowiedział i poszedł do swojego domu.
Obiad minął w zupełnej ciszy. Nie umiem się otworzyć przed Beatą. 

-Dziękuję smaczne było.-mówiąc to wzięłam talerz i poszłam go umyć.
-Bardzo się ciesze.-odpowiedziała kobieta.
Dzisiaj to ja zmywałam. Nuciłam sobie piosenkę gdy przyszli do mnie Beata i Konrad.
-Sassy, my dzisiaj wychodzimy na spotkanie, zostaniesz sama na noc dobrze?
-Dobrze nie ma problemu. - mówiąc to akurat myłam ostanie naczynie więc po wykonaniu mojego "zadania" poszłam do siebie. 
Dochodziła godzina 20 gdy nagle ktoś zapukał. Był to Jasiek. Śmiertelnie o tym zapomniałam, a byłam ubrana w dresy i białą bokserkę. Trochę było mi wstyd do momentu gdy zobaczyłam chłopaka który ubrał się w dresy i bluzkę z krótkim rękawem.
-Tak na randkę przychodzisz ubrany?!-udawałam złą.
-A pani wygląda za to wyśmienicie.- oby dwoje zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do mnie. Rozmawialiśmy ze 2 godziny gdy do drzwi ktoś zapoukał. 
-Spodziewasz się jeszcze kogoś?-zapytał chłopak.
-Nie, przecież nikogo tu nie znam, poczekaj pójdę sprawdzić.-Wskazałam chłopakowi łóżko aby na nim zaczekał.
Zeszłam na dół zaniepokojona całą sytuacją. Otworzyłam drzwi a tam stał Alan. Myślałam, że to tylko zły sen.
-Siema, ja już wiem skąd cie znam.-był wyraźnie wkurzony. Złapał mnie za biodra i przysunął do siebie.
-Proszę cię, zostaw mnie!.-zaczęłam krzyczeć z nadzieją, że usłyszy to Janek.

Perspektywa Jasia:
Siedziałem na piętrze na łóżku Sassy, gdy nagle usłyszałem jej głos i od razu zbiegłem na dół. Tam zobaczyłem Alana który trzymał dziewczynę za biodra ale na mój widok od razu ją puścił i powiedział:
-Miło było cię znowu spotkać Sassy, do zobaczenia w szkole.- i wyszedł.
 Dziewczyna oparła się o ścianę i usiadła. Zaczęła płakać. 
-Sassy, ty go znasz?
Nic nie mówiła tylko pokiwała twierdząco głową. Chciałem ją przytulić na pocieszenie ale od razu się ode mnie odsunęła. 
-Mogę ci jakoś  pomóc?-zapytałem się jej bo nie wiedziałem co robić.
-Proszę cię, zostaw mnie samą.-powiedziała to między łzami.
-Na pewno, w tym stanie?
-Tak nie martw się o mnie. Jutro się zobaczymy.
-Dobrze, przyjść po ciebie??-na to pytanie pokiwała twierdząco głową. 
Wyszedłem z domu Sassy niechętnie bo nie chciałem jej zostawiać, no ale cóż poprosiła mnie więc nie mogłem odmówić. Przyszedłem do domu. Przywitałem się z rodzicami i poszedłem się kąpać. Po wyjściu z pod prysznica próbowałem zasnąć, ale byłem zbyt przytłoczony sprawą Sassy. Wstałem z łóżka i usiadłem na parapecie. Wtedy spostrzegłem, że moje okna wychodzą na wprost okien dziewczyny. Patrzałem się w tamtą stronę gdy ujrzałem jak Sassy wychodzi z łazienki. Cały czas płakała. Miałem ochotę pójść do niej i zając się nią, no ale poprosiła mnie żebym ją zostawił więc, nie chciałem się jej sprzeciwiać. Po dłuższych przemyśleniach dopadła mnie senność więc poszedłem spać. Muszę się jej zapytać o co chodzi z Alanem.
-------------------------------
Mam nadzieje, że się podoba. To mój ask: http://ask.fm/Misiu201

1 komentarz:

  1. jestem już w 6 rozdziale w nie całą godzinę :) twoje ff jest bardzo ciekawe i wciągające <3

    OdpowiedzUsuń