"-Jesteśmy!-powiedział zadowolony Jasiek. Otworzył przede mną drzwi a kiedy wysiadłam zasłonił mi rękami oczy.
-Nie podglądaj.-rozkazał. Prowadził mnie krętymi uliczkami, aż się zatrzymał.
Zabrał ręce z moich oczu. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. "
-Winda?-zapytałam.
-Mała poprawka prawie jesteśmy.-zaśmiał się Janek.
-To dokąd jedziemy?
-Zobaczysz.-i znowu to słowo. Zobaczysz. Słyszałam to już setki razy.
Jedziemy tą windą a muzyka w niej "umila" całą podróż. Szczerze? Nie lubię jej. Już wolałabym posłuchać całych mechanizmów które poruszały/podtrzymywały windę.
Nareszcie drzwi się otworzyły na ostatnim piętrze. Najpierw wysiedli chłopaki a za nimi ja. Sam budynek na blok nie wyglądał. Obstawiałam bardziej, że jest to hotel czy coś tego rodzaju. Szliśmy wąskim korytarzem a ja nadal zastanawiałam się gdzie idziemy. Dotarliśmy do ślepej uliczki a końcu której była drabina. Chłopaki zaczęli po niej wchodzić. Przez chwilę zastanawiałam się czy wejść, ale przełamałam się i zaczęłam się wspinać po metalowej drabinie. Chwila drogi i byliśmy na dachu budynku. Tam czekała na nas, a chyba raczej na mnie niespodzianka. Chłopaki nie byli ani trochę tym zaskoczeni. Gdy tylko inni ludzie mnie zauważyli, zaczęli się kierować w moją stronę.
-Wszystkiego najlepszego Sassy.-powiedział pierwszy Mateusz. Wtedy dopiero zrozumiałam co się dzieje. Jak można być takim idiotą i zapomnieć o własnych urodzinach. No trudno, zrobiłam dobrą minę i zaczęłam każdemu dziękować. Kiedy wszystkie życzenia i prezenty zostały złożone zaczęliśmy się bawić.
***
Tańczyłam między ludźmi dobrze się bawiąc, gdy muzyka zaczęła cichnąć. Spojrzałam na miejsce Dj który uśmiechał się pod nosem. Kiedy muzyka się skończyła Dj zszedł w tłum i krążył między ludźmi.
-Zapraszamy odważną osobę na karaoke!-krzyknął. Nagle z tłumu wyłonił się Adam.
-Ja chcę.-powiedział do Dj. Poszedł z nim na "scenę". Wyszeptał mu coś na ucho. Zapewne tytuł piosenki. Ustawił się na miejscu za mikrofonem i czekał na podkład. Gdy muzyka zaczęła grać on zaczął śpiewać, a wzrok skierował na Natalę.
Jesteś piękna, piękna, powinnaś to wiedzieć
Jesteś piękna, piękna, powinnaś to wiedzieć
Myślę, że nadszedł czas, nadszedł czas byś pokazała, że
Jesteś piękna, piękna
Kochanie, co robisz? gdzie jesteś? gdzie jesteś?
Dlaczego udajesz taką nieśmiałą? Powstrzymaj to, powstrzymaj to
Nie jesteśmy jedynymi, którzy tak robią, tak robią
Więc Dj przywróć to, przywróć to, przywróć to z powrotem
Bo dookoła całego świata ludzie chcą być kochani
Tak, bo dookoła całego świata oni nie są inni niż my
Dookoła całego świata ludzie chcą być kochani
Dookoła całego świata oni nie są inni niż my,
Dookoła całego świata [Link do oryginału]
Spojrzałam na Natalę która uśmiechała się od ucha do ucha a do tego się zarumieniła. Zaśmiałam się pod nosem na jej reakcję. Skończył śpiewać i wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Chłopak podszedł do Natalii i pocałował ją. Reakcja większości osób to było coś w stylu "Uuu". Zachichotałam na to wszystko.
-Mamy kolejnego kandydata. Zapraszamy.- oczy oderwały się od Adama i Natalii i skierowały się na scenę, gdzie stał Janek. Muzyka się włączyła a chłopak zaczął śpiewać.
Każdego dnia budzę się nie mogąc się doczekać by ujrzeć Twoją twarz,
Czy też odwzajemniasz spojrzenie na mnie?
I każdą chwilą spędzam
Czekając na spojrzenie.
Myśląc o Tobie czuję się dobrze,
Myślałaś o mnie dzisiejszego wieczora?
Ty i tylko Ty
Sprawiasz że w moim sercu drga każda struna
Ty i tylko Ty
Sprawiasz że padam na kolana i daję ten pierścionek
Moje wszystko
Kochanie, pewnego razu
Było milion gwiazd na niebie
Teraz jesteś jedynym światłem które widzę
I nie obchodzi mnie którą drogą pójdziemy
Naucz mnie wszystkiego co wiesz
Wszystkiego o miłości, jaka powinna być
Więc, kochanie, tylko uwierz. [Link do oryginału]
Spuściłam głowę gdy poczułam, że się rumienię. Moje policzki były rozgrzane do czerwoności, a ja nie umiałam tego kontrolować. Gdy muzyka ucichła spojrzałam się na Janka który zbliżał się w moją stronę. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Janek kto to wszystko wymyślił?-zapytałam odrywając się od chłopaka. Spojrzałam się głęboko w jego ciemne oczy.
-Ja, Natalia, Adam, Mateusz, Ania i co najważniejsze. Twoi rodzice.-uśmiechnęłam się i ponownie przytuliłam chłopaka. Chciałam też podziękować całej reszcie, że zrobili to dla mnie. Podbiegłam do grupki gdzie właśnie stali Adam, Mateusz, Ania i Natalia.
-Dziękuje. Jesteście niesamowici.- przytuliłam każdego z nich. Znowu zaczęła grać głośna muzyka i poszliśmy na parkiet tańczyć.
Trochę się pobawiłam na parkiecie, ale zaczęło mnie suszyć więc podeszłam do barku z którego wzięłam sobie sok pomarańczowy. Zauważyłam, że nie ma nigdzie Janka. Wzięłam napój i pomaszerowałam w stronę leżaków, aby chwilę odpocząć.
-Sassy. To dla Ciebie. Masz się w to ubrać i iść przed hotel. - powiedziała Natalia wręczając mi już znajomą torbę. To była ta sama którą dostałam od Janka. Zapewne był tam drugi zestaw.
-Okej. A zmieniając temat. Wpadniesz do mnie jutro? Zaproszę jeszcze Ankę i urządzimy babskie nocowanie.
-Jasne. To się zgadamy jutro. - pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę. Ja do najbliższej toalety a Nati na parkiet. Zeszłam po drabinie i kierowałam się w stronę windy w między czasie rozglądając się za toaletą. Niestety nigdzie jej nie widziałam. Jeżeli to hotel to co się dziwić, że nigdzie jej nie ma. Wpadłam na dość dziwny pomysł. Wsiadłam do windy i nacisnęłam na przycisk wskazujący parter. Pomiędzy piętrami nacisnęłam "STOP" no i logiczne, że winda się zatrzymała. Ja w pośpiechu się przebrałam i ponownie włączyłam odpowiedni guzik.
Bez żadnych problemów zjechałam na sam dół i wyszłam przed budynek. Tam już czekał na mnie Janek ubrany w koszulę która była wpuszczona do czarnych spodni. Na nogach czarne trampki.
-Fajne buty.-zaśmiałam się.
-Odezwała się.
-Nie lubię szpilek dlatego zostałam w trampkach. Coś nie pasuje?
-Nie. Wyglądasz ślicznie. Chodź. - złapał mnie za rękę i ruszył w przeciwną stronę od hotelu.
***
Maszerowaliśmy tak jeszcze przez 10 minut, aż trafiliśmy do ulicy gdzie znajdowały się domki jednorodzinne. Po obu stronach, jeden obok drugiego stał domek. Wnioskując po wysokości miały tylko jedno piętro. Każde z nich miało niewielki ogródek. Można by na nim urządzić na nim grilla. Co jakiś czas przejeżdżały samochody. Niektóre parkowały na terenach domu a inne z nich wyjeżdżały. Nagle Jaś zatrzymał się przed domkiem z numerem 42. Otworzył furtkę i wszedł na posesję. Ja lekko zdziwiona poszłam za nim. Wyjął z kieszeni dwa klucze. Jeden z nich wsadził do zamka i go przekręcił. Otworzył je i ustawił się bokiem, abym to ja mogła wejść pierwsza. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, poczułam piękny zapach sosu pomidorowego.
-Jak Ci się podoba?-zapytał chłopak zamykając za sobą drzwi, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ładnie.-powiedziałam chociaż nie rozejrzałam się. Zrobiłam kilka kroków do przodu tym samym rozglądając się na boki.- Na prawdę ładnie. - powiedziałam, tym razem pewna swoich słów. Janek od razu poszedł do kuchni a ja nadal niepewna co tak na prawdę tu robiłam i dlaczego w ogóle w tym domku poszłam za chłopakiem w celu zadania kilku pytań.
-Janek czyj jest ten domek?
-Mój. Dostałem go od Mamy i Tomka na urodziny.-zaniemówiłam. Zdziwiłam się trochę. Domek przepiękny. Jeszcze te meble. To wszystko musiało kosztować fortunę. Jak widać ani jego mama ani ten Pan Tomasz nie narzekają na biedę.
Poszłam się dokładnie rozejrzeć w czasie gdy chłopak coś pichcił. W salonie stał ślicznie nakryty stół dla dwóch osób. Porcelanowe naczynia, sztućce, dwa kieliszki do wina, no i wino. Jako dekoracja, dwie lawendowe świeczki. Poszłam dalej, do łazienki. Tam wanna połączona z prysznicem, obok niej wieszaki na ręczniki, no i to co powinno być, toaleta, jakaś półeczka na kosmetyki i umywalka. W kącie stała jeszcze pralka a do niej potrzebne środki czystości a obok kosz na pranie. Wyszłam, gasząc za sobą światło. Skierowałam się do sypialni. Tam ściany szaro-białe, ma środku pokoju dwuosobowe czarno-białe łóżko w kratę. Usiadłam na łóżku przodem do ogromnego lustra i z prawej strony miałam okno z roletami a z lewej szafkę na ubrania.
-Sassy!-zawołał Janek. Wstałam i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Skierowałam się do kuchni z której dochodził głos chłopaka.
-Hm?-zapytałam wyłaniając się zza rogu.
-Siadaj.-uśmiechnął się do mnie. Zajęłam jedno z miejsc i po chwili przyszedł chłopak z miską makaronu i sosem pomidorowe.
-Mam nadzieje, że Cię nie otruje.-zaśmiał się chłopak stawiając naczynie na desce która już leżała na stole. Sam także usiadł obok mnie. Poprosił mój talerz i zaczął mi nakładać porcję.
-Janek już!-powiedziałam do chłopaka. Ten spojrzał na mnie i oddał mój talerz.
-Jak będziesz tyle jadła to zostaną z Ciebie sama skóra i kości.-mówił to nakładając porcję dla siebie.
-Najpierw chcę spróbować czy się nie otruję. Jak mi posmakuje to sobie dołożę nie martw się.-zaśmiałam się. Wzięłam widelec i nakręciłam na niego makaron. Spróbowałam.
-Pyszne.-powiedziałam gdy tylko przełknęłam. Chłopak tylko się uśmiechnął.
***
Po skończonym posiłku i dwóch lampkach wina odeszliśmy od stołu sprzątając po sobie. Usiedliśmy na kanapie w salonie połączonym z kuchnią i jadalnią. Może się wydawać to małe, ale o dziwo jest sporo miejsca.
-Janek wiesz co się dzieje z Anią? Ostatnio dziwnie się zachowuje. - zapytałam chłopaka który właśnie usiadł obok mnie.
-Czemu miałbym wiedzieć? O ile faktycznie coś się dzieje.
-Jesteś przyjacielem Mateusza, a on jest jej chłopakiem no i wiesz.-powiedziałam lekko poddenerwowana.
-Jakbym wiedział to bym Ci od razu powiedział, ale nie wiem.-powiedział i pocałował mnie w głowę. Przez chwilę panowała między nami cisza.
-Dziękuje za cudowne urodziny. - powiedziałam do chłopaka i oplotłam ręce wokół jego klatki piersiowej natomiast on zaczął gładzić moje włosy.
-Too..-przeciągnęłam.-Teraz tu będziesz mieszkał?-zapytałam.
-Tak.
-Trochę daleko.-powiedziałam dość smutnym tonem.
-Nie martw się będę przyjeżdżał gdy tylko będę mógł. Obiecuję.-nie odpowiedziałam. Wiedziałam, że będziemy się widywać codziennie w szkole, ale będę się dziwnie czuła nie widząc go w jego starym oknie. Jego mokre rozczochrane włosy wprost z kąpieli. To będzie nowość, ale będę musiała do tego przywyknąć.
-Janek która godzina?
-22.30-spojrzał na zegarek i powiedział.
-To ja się będę zbierać. Chcę jeszcze z rodzicami posiedzieć.
-To Cię odprowadzę.
-Nie, nie trzeba. Widziałam tu blisko przystanek autobusowy. -powiedziałam dość stanowczo.
-No dobrze, ale zadzwoń od razu jak będziesz w domu.
-Dobrze.-wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi wejściowych. Złapałam za klamkę, ale chłopak mnie zatrzymał.
-Nie pożegnasz się?-zapytał udając smutnego. Wspięłam się na palce i pocałowałam chłopaka.
-Uwierz chciałabym zostać dłużej ale wiesz.
-Wiem, rozumiem.-uśmiechnął się. Pomimo,że się pożegnaliśmy i tak wyszedł razem ze mną. Zamknął za sobą drzwi i wyszliśmy z posesji. Skierowaliśmy się w stronę przystanku. Ulica na osiedlu była ładnie oświetlona. Spostrzegłam, że z naprzeciwka biegnie jakaś postać, ale nie zdążyłam się usunąć i wpadła na mnie.
-Jezu przepraszam.-powiedziała. Po głosie poznałam, że była to dziewczyna.
-Nic się nie stało. Sassy jestem. - wyciągnęłam rękę do dziewczyny i przedstawiłam się.
-Amanda. Miło poznać. A ty jesteś moim nowym sąsiadem? Numer 42?
-Tak. Janek jestem. - przywitał się.
-Miło poznać. Teraz muszę już lecieć. Do zobaczenia. - pomachała i pobiegła dalej.
Szliśmy dalej, aż dotarliśmy na przystanek. Spojrzałam na rozkład i zauważyłam, że zaraz powinien przyjechać autobus. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i tak jak pisało, autobus się o dziwno nie spóźnił. Pożegnałam się z chłopakiem i wsiadłam do pojazdu. Usiadłam na samym końcu.
***
-Jestem!-powiedziałam wchodząc do domu. Zza rogu wyłonili się Konrad i Beata.
-Wszystkiego najlepszego córciu.-powiedziała Beata wręczając mi prezent.
-Ślicznie wyglądasz. Skąd to masz? Kupiłaś sobie?-zapytała kobieta.
-Dostałam od Janka.
-Ma gust.-zaśmiał się Konrad. Usiedliśmy razem do stołu z kolacją. Dla mnie to był drugi posiłek więc zjadłam niewiele.
-Nie smakuje Ci?-zapytała Beata.
-Nie. Jest przepyszne, ale najadłam się u Janka. - powiedziałam i wzięłam ostatni kęs na jaki mnie było stać.
-Mamo, mogą tu nocować Ania i Natalia? Jutro.
-Nie ma problemu. Nas jutro nie ma bo idziemy na imprezę firmową. Zostawię Ci jakieś pieniądze więc będziecie mogły sobie coś zamówić.
-Dziękuję. wstałam z krzesła i przytuliłam każdego z moich rodziców.
-Oglądamy coś? -zaproponowałam po zjedzonym posiłku.
-Czemu nie. Wybieraj coś.
-Okej. - podeszłam do komputera który już był włączony. Wybrałam jakąś komedię i podpięłam sprzęt do telewizora. Wszyscy wygodnie się rozsiedli na kanapie a ja załączyłam film.
***
Zbliżała się 1 w nocy. Beata i Konrad rano gdzieś musieli jeszcze iść przed imprezą, więc zaczęli się zbierać do spania. Ja wszystko powyłączałam i poszłam do siebie do pokoju . Wyjęłam pidżamę spod poduszki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Chwyciłam telefon do ręki i położyłam się do łóżka. Pierwsze co zobaczyłam po odblokowaniu telefonu to 5 sms-ów i 9 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Jasia. Kompletnie zapomniałam do niego zadzwonić jak wróciłam. Od razu wykręciłam numer do chłopaka zapominając jaka jest godzina i, że może już spać.
-Przepraszam. Zapomniałam zadzwonić. Na prawdę przepraszam.-powiedziałam od razu gdy chłopak odebrał telefon.
-Nic się nie stało. Dobrze, że Ci nie jest. Bałem się. -powiedział zmartwiony chłopak.
-Wiem. Przepraszam.
-Nic się nie stało. Ale nie zapominaj na następny raz.
-Dobrze. Obiecuje.-uśmiechnęłam się do słuchawki słysząc jego spokojny głos.
-Widzimy się jutro?
-Jutro? Chyba nie. Umówiłam się z Natalą i Anką.
-Okej. Anią? To znaczy fajnie.
-No tak z Anią a czemu miałoby Cię to dziwić?-zapytałam lekko rozkojarzona.
-A nie coś musiałem źle usłyszeć. To ja w końcu się umówię z chłopakami na paintball'a.
-Dobry pomysł. Ja kończę bo lecę spać. Dobranoc.
-Dobranoc. - powiedział, a ja się rozłączyłam. Napisałam do Ani z propozycja a ta natychmiast odpisała. Zgodziła się. Umówiłyśmy się na 14. Natalia niestety przyjdzie później bo musi się zając rodzeństwem do 15. Więc mamy się jej spodziewać około 15.30-16.00. Odłożyłam telefon na półkę i położyłam się spać.
***
Obudziłam sie o 13. No trochę pospałam, ale przynajmniej jestem przytomna. Wstałam i ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania i uczesałam włosy w koka. Nie miałam nic do roboty po zjedzonym śniadaniu więc postanowiłam posprzątać.
***
Godzina minęła bardzo szybko i do drzwi zapukała Ania. Otworzyłam jej a ta weszła do domu odkładając torbę na szafkę na przedpokoju.
-Napijesz się czegoś?
-Wody. - powiedziała siadając na fotelu w salonie. Nalałam do szklani wody i zaniosłam jej dziewczynie.
-Dzięki.-powiedziała i wzięła ode mnie szklankę . Usiadłam obok niej.
-I jak się czujesz?
-Nadal mam chrypę i kaszlę. Ale lekarz powiedział, że nie zarażam więc nie widzę problemu z nocowaniem. - uśmiechnęła się do mnie. - A gdzie Natalia?
-Będzie około 16. Musi poczekać, aż tata przyjedzie po jej rodzeństwo.
-Okej. A jak tam z Jankiem?
-A okej. Wczoraj upichcił mi kolację. - lekko się zarumieniłam.
-O. Ty to masz dobrze.
-A jak z Mateuszem?-zapytałam.
-No wiesz. Widzimy się tylko w weekendy, a czasem nawet rzadziej. Ale jak się widzimy to jest okej. - lekko się zasmuciła. Nie dziwię się. To był związek na odległość. Bez względu na to, szło im dobrze.
-A kłócicie się?
-Raczej nie. Raz się posprzeczaliśmy o błahostkę. - skrzywiła się. Chciałam coś powiedzieć, ale do drzwi zadzwonił dzwonek. Byłam lekko zdziwiona, bo nie spodziewałam się o tej godzinie nikogo. Podeszłam i otworzyłam drzwi a w nich stała uśmiechnięta Natalia.
-Niespodzianka! Tata przyjechał wcześniej i jeszcze mnie podrzucił. - uśmiechała się od ucha do ucha. Przywitała się ze mną i od razu poleciała do Ani. Zachowywała się jakby coś brała. Ale to było u niej normalne. Szalony dzieciak. I za to ją lubiłam,że nie udawała nikogo.
-To co film? Paznokcie? Kogoś obgadujemy?-proponowała jedno za drugim.
-Ty to lepiej powiedz co z Adamem.
-Noo. Jesteśmy parą.
-To już wiem.-powiedziałyśmy z Anią w tym samym czasie.
-No co. Dobrze nam się układa. - zrobiła się czerwona jak burak, na co ja się zaśmiałam pod nosem.
-Ty się nie śmiej tylko opowiadaj jak kolacja z Jankiem.
-Wiedziałaś o tym?-zdziwiłam się.
-Ja wiem wszystko. - zachichotała. Po raz kolejny do drzwi ktoś zapukał. Spojrzałyśmy po sobie ze zdziwieniem. Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Stały tam dwie dorosłe osoby. Zapewne małżeństwo, ale nie jestem pewna.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
-Jest tu Ania?
-Tak, ale o co chodzi?-zapytałam zdziwiona. Po chwili stanęła obok mnie Ania. Spojrzałam na nią, ale nie umiałam nic z niej wyczytać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Jak się podoba rozdział?
Jak myślicie kto jest niezapowiedzianym "gościem" w domu Sassy i co chcą od Ani?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Ask:KLIK
Grupa: KILK
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńMega czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJezu super, ale o co chodzi?!?!?! Umrę jak się nie dowiem no!
OdpowiedzUsuńNooo =D
OdpowiedzUsuńTakie ff to ja lubię czytać :*
Przeleżałam cały błogi dzień i przeczytałam cały i się zakochałam o.o
Czkam na kolejne i kolejne i jeszcze lepsze :*