"Wróciłem
do domu. Odrobiłem lekcje, i pakowałem się do Sassy. Napisałem jej, że
będę o 21, ale uda mi się wyrwać wcześniej. Już miałem wychodzić gdy
zadzwonił do mnie telefon.
-Halo?-zapytałem przykładając telefon do ucha.
-H..Halo, Jaś?-usłyszałem głos Sassy. Była zapłakana.
-Sassy, co, co się dzieje?!-zacząłem podnosić głos do słuchawki telefonu.
-Przyjdź.-powiedziała a po chwili usłyszałem pikanie. Rozłączyła się.
Wybiegłem jak poparzony z domu kierując się do dziewczyny. Po chwili byłem na miejscu. Drzwi były otworzone więc wszedłem.
-Sassy!!-Krzyczałem, próbując odnaleźć dziewczynę.
-Tutaj, w pokoju-ledwo słyszałem jej głos.
Wbiegłem po schodach i wparowałem do jej pokoju. To co zobaczyłem wstrząsnęło mną."
Stanąłem w drzwiach. To co widziałem..tego nie da się opisać. Sassy siedziała zwinięta w kłębek pod ścianą. Była naga, ale jak widać zanim przyszedłem okryła się cieniutkim materiałem. Podszedłem do niej bliżej. Po drodze zabrałem jakiś szlafrok który leżał. Podałem jej go.
-Sassy, co tu się stało?-miałem swoje przeczucia, i chciałem się upewnić, że się mylę.
-On..on tu był.-tylko tyle powiedziała. Okryła się szlafrokiem i cały czas płakała.
Chwilę wcześniej,
Perspektywa Sassy:
Zeszłam na dół, w celu posprzątania stłuczonej szklanki. Przynajmniej tak myślałam. Na dole skierowałam się do salonu. W pokoju nic nie było. Zapaliła się nagle czerwona lampka w mojej głowie: Skoro to nie kot, i nie stłuczona szklanka to co?
W tym momencie poczułam przeszywający mnie ból na moich nadgarstkach. Gwałtownie się odwróciłam. Niestety nie mogłam rozpoznać mojego oprawcy ponieważ miał kominiarkę. Przystawił mnie do ściany. Nagle zaczął się zbliżać i nasze ciała się zetknęły. Zaczął mnie całować, czego ja nie odwzajemniałam. Gdy nasze usta się oderwały krzyknęłam:
-Czego chcesz?
-Ciebie-powiedział dobrze mi znany głos. W tym momencie podniósł mnie. Nie czułam gruntu pod nogami. Zaniósł mnie do mojego pokoju. Rzucił na łóżko i zakleił mi twarz, abym nie mogła krzyczeć. Skrępował moje ręce i nogi. Zaczął mnie rozbierać. A następnie siebie. Wiedziałam co chce ze mną zrobić, do moich oczu zaczęły napływać łzy. Gdy miał przystąpić do "działania" zaczęłam się wyrywać, ale to nic nie dało. Nie chciałam się poddawać ale był silniejszy ode mnie. Cały czas szlochałam. Zaczęłam się wyplątywać z więzów na rękach.
On to zrobił, on mnie zgwałcił. Myślałam, że to się nigdy nie stanie ale jednak. Nie czułam się z tym dobrze. Nagle moje ręce uwolniły się z więzów i udało mi się zerwać jego kominiarkę, a ten wybiegł jak poparzony. Od razu sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam po Jaśka.
***
Ubrałam się w szlafrok który dał mi Janek. Usiadł obok mnie.
-Kto, kto tu był?-zapytał zmartwiony.
-Alan.-wybuchnęłam płaczem. Nie umiałam tego powstrzymać.
-Nie płacz.-przysunął się w celu przytulenia mnie.
Perspektywa Jasia:
Chciałem ją przytulić, ale gwałtownie się odsunęła. Nie pomyślałem. Teraz boi się dotyku, niezależnie czyjego. Wstałem i usiadłem na krześle, żeby się nie bała.
-Zostanę dzisiaj, ale będę spał w salonie.-nic na to nie odpowiedziała tylko pokiwała twierdząco głową. Wyszedłem z pokoju aby mogła się ubrać. Z tego pośpiechu zapomniałem całej torby z ubraniami i pidżamą. No trudno, jakoś to przeżyję. Zajrzałem do dziewczyny, która spała już w swoim łóżku, więc i ja to zrobiłem.
***
Był środek nocy gdy obudził mnie krzyk Sassy. Od razu zerwałem się z kanapy, wbiegłem po schodach i wpadłem do pokoju dziewczyny.
-Sassy, Sassy, obudź się to tylko zły sen.-usiadłem na łóżku i zacząłem mówić do niej.
Zerwała się z łóżka cała zalana potem. Spojrzała się na mnie.
-Jaś, zostaniesz u mnie w pokoju na noc? Boje się.
-Tak.-odpowiedziałem bez zawahania.
-Ale..
-Tak wiem, nie martw się, położę się na ziemi.- przerwałem jej, wiedziałem co miała na myśli. Zszedłem jak najszybciej po poduszkę i koc, jak najszybciej wróciłem do dziewczyny bo nie chciałem jej zostawiać samej. Ułożyłem się na ziemi po lewej stronie łóżka i zarazem dziewczyny.
Przecz całą noc, Sassy obudziła się jeszcze 2 razy, ale od razu do niej wstawałem. Widziałem jak za każdym razem oblewał ją zimny pot, a łzy napływają do oczu.
Jak widziałem ją w takim stanie, za każdym razem gdy się budziła, zastanawiałem się dlaczego tacy ludzie istnieją na tym świecie.
-----------------------------------------------
Przepraszam, że długo nie było rozdziału. Postaram się wrzucać do 2 dni. Jakieś pytania? http://ask.fm/Misiu201
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz