Strony

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 14.

"-Zaniosę Cię do pokoju gościnnego.- przytaknęłam na to.
Położył mnie na dwuosobowym łóżku i przykrył kołdrą.
-Przyjdę później do Ciebie. Tylko powiem im jak wygląda sytuacja. 
Po 20 minutach zjawił się Jasiu. Usiadł na skraju łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam mu w oczy. 
-Dziękuję. "

Poranek nie zaczął się dobrze. Bolała mnie głowa. Wręcz każdy dźwięk który słyszałam przeobrażał się w niesamowity ból. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Pierwsze co zobaczyłam to Jasia który spał na krześle. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Po cichu wstałam. Wzięłam do ręki pierwszy lepszy koc i przykryłam chłopaka.
-S..Sassy?-usłyszałam zaspany głos chłopaka.
-Śpij, odezwę się później.-odpowiedziałam mu natychmiast. 
Ubrałam buty, wyszłam z domu i skierowałam się do siebie. Złapałam za klamkę. Otwarte. Weszłam do środka. 
-Sassy, gdzie byłaś?? - do przedpokoju weszła Beata. Mówiła do mnie z wyrzutami.
-Nie miałam kluczy. Spałam u Jasia.- odpowiedziałam jej.
-Ale, że tak, razem?
-Nie, no coś ty.  Ja spałam w gościnnym. -odpowiedziałam, żeby rozwiać jej wątpliwości. Poszłam do siebie. Wzięłam z szafy ubrania i skierowałam się w stronę łazienki. Szybki prysznic, delikatny makijaż, nowe ciuchy i człowiek jest jak nowy. Jednak uczucia, poglądy, wydarzenia, znajomi pozostają te same. Właśnie znajomi. Nigdy nie miałam bliskich znajomych. Rodzice często się przeprowadzali więc nie miałam nigdy przyjaciela. W sumie najdłużej w jednym miejscu mieszkałam rok. Może dlatego nikt nie dzwoni, co się ze mną dzieje? Może myślą, że się przeprowadziłam. 
Z półki wygrzebałam moje słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Załączyłam playlistę i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy. Czas leciał a ja nie zmieniałam pozycji ani zajęcia. Muzyka to coś co mnie uspokajało. Poczułam wibrację. Sms.
OD GŁUPEK: Hej, jak się trzymasz?
DO GŁUPEK: Hej, już lepiej. 
Odłożyłam telefon. Nie na długo znowu to samo-wibracje.
OD GŁUPEK: Idziesz z nami dzisiaj do kina? (Ja, Mateusz, Ania, Adam) 
DO GŁUPEK: A na co?
OD GŁUPEK: Horror. Ale ostrzegam Ania i Mateusz siedzą razem na kanapie. Masz do wyboru mnie albo Adama.
DO GŁUPEK: Mogę iść. Usiądę z Tobą jak nie będziesz się za mną chować ze strachu. A o której?
OD GŁUPEK: Idziemy na 18, ale chcemy iść o 16 na plac zabaw, jak za starych dobrych czasów. 
DO GŁUPEK: Okey, to będę o 15.40 u Cb.
 Na to już nie odpisał. Spojrzałam na godzinę 15.30. Mam 10 minut. Poszłam do salonu. Leżała tam Fredzia. W sumie nie wiem jak ten kot ma na imię , ale ja ją tak nazwałam. Usiadłam bliżej i zaczęłam się z nią bawić. Spojrzałam na zegarek 15.35. To czas się zbierać powoli. Pieniądze, telefon i klucze. Ubrałam buty i wyszłam. 15.38. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Ania.
-Hej.- powiedziała. Była zarumieniona.
-Hej, musimy pogadać.-zaśmiałam się.
-Jest coś między tobą a Mateuszem?-zadałam pytanie po chwili. 
-Wiesz, jak poszłaś wczoraj, Adam wyszedł do toalety, to ja i Mati zostaliśmy sami i jakoś tak bliżej się poznaliśmy.
-Czyli coś z tego będzie?
-W sumie nie wiem. Mam nadzieje, jest fajny.- zaśmiała się. W tym momencie weszli chłopaki. 
-Hej Sassy.-zawołali wszyscy naraz. 
-Hej chłopaki. To co idziemy?
No i poszliśmy. Na placu była świetna zabawa. O dziwo nie było dzieci więc cały plac był dla nas. Zmęczona wygłupami ułożyłam się wygodnie na okrągłej huśtawce. Trochę przypominała łapacz snów. Położyłam się i patrzałam w niebo. Nagle ktoś zaczął mnie huśtać. Na początku było okey, ale potem coraz wyżej i wyżej. W miarę możliwości podniosłam się i zobaczyłam Adama. 
-Nie Adam przestań bo spadnę!
Długo nie musiałam czekać, aż znajdę się na ziemi. Leżałam i zaczęłam się śmiać sama do siebie. 
-Nic ci nie jest?-zapytał wystraszony Adam. Pokręciłam przecząco głową.
-EJ LUDZIE! Jest już 17.50. Trzeba lecieć do kina.-zaczął krzyczeć Mateusz. 
Zebraliśmy się. Na szczęście do kina mięliśmy 5 minut. Okazało się, że chłopaki kupili bilety wcześniej. Dla mnie i Anki też. Okazało się, że Ania i Mateusz wylądowali w 8 rzędzie, Adam w 9, a ja z Jankiem 10. Nie wiem jak oni je kupowali. 
Film nie była ani straszny, ani nawet ciekawy. Strasznie się z Jankiem nudziliśmy. Zaczęliśmy się wygłupiać.
-Ej Sassy, film się kończy za 10 min, wychodzimy?
-No w sumie czemu nie.- no i wyszliśmy. 
Siedzieliśmy w kawiarence przed kinem. 
-Ślicznie dzisiaj wyglądasz.-powiedział chłopak. Czułam, że zaczynam się czerwienić. Szybko zakryłam twarz włosami. 
-Dziękuje.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzałam się w tamtą stronę, a tam Ania, Mateusz i Adam. 
-Gdzie wyście byli?-zapytał zdenerwowany Mateusz.
-A film nam się znudził to wyszliśmy-odpowiedział Jaś.
-Dobra stary my lecimy. To widzimy się w przyszłym tygodniu. Miło was było poznać dziewczyny. Mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy.
Czas na pożegnania. Odprowadziliśmy chłopaków na peron. Niestety Ania musiała lecieć do domu zająć się kuzynką, więc ja i Janek ich odprowadziliśmy.

Perspektywa Jasia:
Wracaliśmy do domu.
-Idziesz jutro do szkoły?
-Tak. 
-Wpadnę po ciebie.-odpowiedziałem. Podprowadziłem ją pod dom i się pożegnałem. Poszedłem do siebie. 
-Hej mamo!-krzyknąłem na przywitanie.
-Hej, Janek. Chodź na chwile.-zawołała mnie do pokoju gościnnego.
-Co się stało?-zapytałem niepewnie.
-Kto tu spał?
-Mamo zapomniałaś, że Adami i Mati przyjechali?-nie chciało mi się tłumaczyć, dlaczego Sassy tu spała dlatego wymyśliłem na szybko, że to chłopaki.
-A no tak, przepraszam. Zapomniałam.
-Nic się nie stało.-powiedziałem i wyszedłem. 
Poszedłem po pidżamę i poszedłem się wykąpać.Wróciłem do pokoju i jak zwykle usiadłem na parapecie. Patrzałem się w gwiazdy. Mój wzrok zjechał na okna Sassy. Zauważyłem, że też się patrzy na moje okna. Pomachałem jej a ona mi odmachała. Wziąłem telefon do ręki i napisałem sms-a.
DO SASSY: Hej, a ty czemu nie śpisz?
OD SASSY:Hej, nie mogę zasnąć. A ty?
DO SASSY: Zawsze tu siadam przed snem.
OD SASSY: W sumie fajne to. Dobra ja lecę do jutra. Bądź o 7.40. Papa.
DO SASSY: Będę.
Odłożyłem telefon. Zobaczyłem, że dziewczyna schodzi z kierunku łóżka. Zrobiłem to samo. Położyłem się i zasnąłem. 
Rano obudził mnie telefon od Sassy. 
-Co się dzieje?-powiedziałem zaspany.
-Człowieku gdzie ty jesteś jest 7.40!
-O matko daj mi 10 min i będę.
Rozłączyłem się i zerwałem.

Perspektywa Sassy:
Siedziałam przed domem Jasia w oczekiwaniu na niego. Tak jak powiedział 10 minut potem stał obok mnie. 
-Idziemy?
-Chyba biegniemy.-powiedział chłopak.
No i pobiegliśmy. Oczywiście do klasy wbiegliśmy ostatni. Pierwsza była plastyka więc nauczyciel nie zwrócił nam uwagi. Spoko jet z tego co mi opowiadał Janek. Usiedliśmy w ostatniej ławce bo tylko ta była wolna. Dzisiejszym tematem były uczucia. Była to praca w parach. Temat w sumie taki oklepany. W każdej klasie robiłam chodź jedną pracę na ten temat. Teraz czas był do końca lekcji. 
-Mam pomysł.-rzuciłam do chłopaka. 
Praca szła nam całkiem sprawnie. Oddaliśmy pracę jako jedni z pierwszych. Dzwonek. 
-Ja idę do Anki. 
-Okey, tylko się nie zgub.-zaśmiał się Janek.
Poszłam na drugi koniec korytarza. Stała pod oknem.
-Hej Ania.
-Hej.- podeszła i mnie przytuliła na przywitanie.
-Jak tam z Mateuszem?
-A na razie dobrze. Piszemy cały czas ze sobą. A z tobą i Jankiem?
-A co ma być?-zapytałam zdezorientowana.
-No coś ten teges. Będzie coś z tego?
-Nie, no coś ty Jasiek to mój przyjaciel. 
-A to teraz tak to się nazywa. - szturchnęła mnie w ramię. 
Zadzwonił dzwonek więc udałam się pod swoją klasę. Umówiłam się z Anią na popołudnie do centrum handlowego. Teraz była religia. Janek usiadł ze swoim kolegą więc ja siadłam sama. Wyrwałam kartę z zeszytu i rysowałam sobie na niej. Nie wychodzi mi to za pięknie, ale też nie jestem w tym najgorsza. Lekcja zleciała bardzo szybko. Z resztą inne lekcje też. Wróciłam do domu sama, bo Jasiek musiał zostać na zajęciach, żeby napisać kartkówkę. Ja zaczęłam się zbierać do centrum handlowego.
Na miejscu przywitałam się z Anką i zaczęłyśmy przymierzać ubrania.
--------------------------------------------------------------
Hej, mam nadzieje, że rozdział się spodobał.
Jeżeli są jakieś pytania to zapraszam na aska.

1 komentarz: