Strony

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 10.

"-Mogę mieć teraz ja do Ciebie prośbę?-zapytał po chwili.
-Słucham?
-Powiesz mi skąd znasz Alana? Gnębi mnie to pytanie od czasu gdy przyszedł do Ciebie jak  siedzieliśmy razem.
-No dobrze.-niechętnie, ale się zgodziłam. Wiedziałam, że musi poznać prawdę, troszczy się o mnie więc ma prawo wiedzieć. "

Perspektywa Jasia:
Nastała niezręczna cisza. Już otwierałem usta by powiedzieć jej, że nie musi, nie teraz. Powie kiedy jest gotowa, ale nie zdążyłem ponieważ zaczęła:
-Poznaliśmy się w 2 klasie podstawówki. Wtedy do nas przyszedł z innej szkoły. Pamiętam do tej pory jak mi pomagał z dziewczynami które mi dogryzały z powodu mojej nadwagi. W sumie chyba przez to się zaprzyjaźniliśmy. Spędzałam z nim wiele czasu. Był przy mnie gdy tego potrzebowałam. Jak oboje skończyliśmy po 16 lat, jak byliśmy dojrzalsi, zaczęły się pojawiać prawdziwe uczucia. Ja przy okazji schudłam i te dziewczyny które się ze mnie wyśmiewały zazdrościły mi figury, ale nie w tym rzecz. No i stało się, zakochaliśmy się w sobie. Byliśmy szczęśliwą parą do czasu gdy zaczęły się pierwsze kłótnie. Pewnego dnia siedząc w domu z Alanem, napisał do mnie mój kolega z wakacji  "Hej co tam u mojego maluszka?" Zaprzyjaźniłam się z nim więc odpisałam mu od razu, a Alan od razu się wkurzył za ten tekst i zaczęła się wielka kłótnia. Nie dał sobie wytłumaczyć nic. Nie złościł by się tak gdyby wiedział, że Adam jest homoseksualny. Alan wyrwał mi telefon z ręki, spisał jego numer i od razu zadzwonił do niego, że ma się ode mnie odwalić.- Na chwilę przestała, musiała złapać dech w piersiach. Alan był zazdrosny o nią ale to nie powód od tego co się stało ostatniego wieczoru. 
-Od tamtego czasu czułam się jak na smyczy. Nie mogłam rozmawiać z innymi  chłopakami z naszej klasy a nie mówiąc już o zaproszeniach na jakieś imprezy. Męczyło mnie to więc mu to powiedziałam, że nie chcę być traktowana jak rzecz. Jego reakcja utkwiła mi do tej pory w głowie.- przerwała nagle, jej głos się załamał wypowiadając ostatnie zdanie a do jej oczu zaczęły napływać łzy. 
-Sassy, nie płacz, nie musisz mi tego mówić jeżeli to dla ciebie takie trudne- próbowałem ją uspokoić, co się udało.
-Nie, ja, ja chce ci to powiedzieć bo po tym co dla mnie robisz zasługujesz na szczerość.-otarła łzy i zaczęła mówić dalej:
-Uderzył mnie w twarz, i powiedział, że jeżeli wolę innych chłopaków od niego to proszę bardzo, ale miałam pamiętać, że to jeszcze nie koniec. Od tam tej pory minęły 2 tygodnie. Miałam spokój, ale po tym czasie zaczęły się telefony, sms-y, groźby, przychodził do mnie, bardzo się bałam. Pewnego wieczora , jak wracałam z lekcji fotografii, coś ok 20, więc już było trochę ciemno, gdy szłam do domu nagle go zobaczyłam. Zaczęłam biec w innym kierunku, ale był ode mnie szybszy i mnie dogonił. Stanął przede mną, chwycił za moje ramiona abym nie miała jak uciec. Zapytał się mnie wtedy czy za nim tęskniłam, ja odpowiedziałam, że chce żeby zniknął z mojego życie raz na zawsze, po tym co mi zrobił. Spojrzałam cała zapłakana w jego oczy z których wyczytałam tylko złość. Puścił mnie. Myślałam, że wysłucha mojej prośby, ale tak się nie stało. Popchnął mnie tak mocno, że upadłam. Zaczął mnie bić, prosiłam go żeby przestał, ale on mówił, że mi się to należy. Gdy na chwile przestał, pomyślałam, że dał sobie spokój, ale tak się nie stało.- urwała po raz kolejny, ale w tym momencie zaczęła gorzko szlochać. Bez zastanowienia przysunąłem się bliżej, ale ona wystraszona się odsunęła.
-Przepraszam, nie mówmy już o tym.-nie chciałem, żeby się dłużej męczyła. 
-Nie, to już prawie koniec, ale to najbardziej boli. No więc tak. Zauważyłam, że w ręce trzyma coś, między łzami które ograniczyły mi widzenie dostrzegałam, że to nóż. Próbowałam, się zebrać jak najszybciej i uciec, ale nie zdążyłam. Ostrze skierował prosto w moje serce, ale zrobiłam unik, trochę nie udany, ponieważ trafił tu. - przerwała wypowiedź, odsłaniając kawałek bluzki. Obok jej prawego obojczyka miała ogromną bliznę. 
-Zdążyłam złapać nóż zanim się drugi raz zamachnął. Stał nade mną i powiedział, że jeżeli się jeszcze spotkamy to będzie lepiej celował. Zadzwoniłam po rodziców. Oni natychmiast przyjechali, zadzwonili na policję i pogotowie. Z tego co wiem Alan trafił do więzienia na około rok. 
-Ten człowiek, jest chory psychicznie. Musisz zadzwonić na policję, nie zostawiaj tak tego. 
-Nie mogę.-powiedziała szlochając.
-Dlaczego?
Na te słowa nic nie mówiła, tylko podała mi karteczkę.

Oj Sassy, ty się chyba nigdy nie zmienisz. Dalej jesteś naiwna. Ale za to wyładniałaś. Jeżeli zgłosisz na policję to co się stało, nie unikniesz konsekwencji. Nawet jak mnie wsadzą do pudła, to i tak z niego wyjdę. Zrozum nie masz dokąd uciec. Ja i tak cię znajdę. Jeżeli tego nie zgłosisz dam Ci spokój. To moja propozycja. Teraz ty wybierasz.
Twój kochany ALAN.

Myślałem, że mnie szlak trafił. Jak można być takim człowiekiem. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
-Jasiu..?-wyrwał mnie jej głos z moich przemyśleń.
-Tak?
-Dziękuję, nie wiem gdyby nie ty. Możliwe, że w tym czasie leżałabym już martwa z podciętymy żyłami. 
-Nie mów tak nawet. Nie pozwoliłbym na to. To jest moja wina, bo gdybym przyszedł wcześniej..
-Nie, nie waż się tak mówić, nie musiałeś tu w ogóle przychodzić, a jednak.
-To nie jest żaden problem dla mnie. - w tym momencie Sassy przesunęła się w moją stronę. Dokładnie ją obserwowałem, ponieważ nie chciałem popełnić, żadnego błędu. 
-Chciałabym Cię przytulić, ale nie potrafię, przepraszam.-Z jej oczu popłynęły kolejne łzy.
-Nie przepraszaj mnie za to, rozumiem. 
-Dziękuję. Mógłbyś zostać?
-Nie rozumiem, przecież tu jestem.
-Ale na noc, boję się być sama, a Beata i Konrad zapewne nie wrócą, To pracoholicy. 
-Jasne, ale proszę, spróbuj się uśmiechnąć.
-Dobrze.-wytarła łzy, u lekko się uśmiechnęła.
-I ten uśmiech chciał bym widzieć o wiele częściej. 
-----------------------------------------------------------------
No to już wiecie skąd Alan i Sassy się znają. Mam nadziej, że rozdział się spodobał. Jeżeli macie jakieś pytania zapraszam na aska. http://ask.fm/Misiu201

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz