sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 29.

"-Dajmy sobie jeszcze jedną szansę. - powiedział. Przytaknęłam na to. W momencie gdy się do niego przytuliłam usłyszałam dwanaście uderzeń zegara wskazująca na północ. Janek podniósł moją brodę do góry i ponownie pocałował. To są najlepsze urodziny jakie dotąd miałam. Pomyślałam."

-Sassy?-zapytał Janek odrywając się ode mnie.
-Hm?
-Wszystkiego najlepszego kochanie.- uśmiechnął się do mnie pokazując szereg białych zębów.
-Nie masz już aparatu?-zapytałam zdziwiona. Tyle rzeczy się wydarzyło podczas mojej nieobecności do domu, szkole.
-Jak widać nie.-uśmiechnął się.-Chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zdążyłam zgasić światło wychodząc. Przechodziliśmy obok pokoju w którym nadal siedział Radek. Usłyszałam jak klnie pod nosem. Na początku mnie to śmieszyło ale powiedział parę słów za dużo. Zatrzymałam się a Janek spojrzał na mnie. Teraz to ja go prowadziłam, ale tym razem do pokoju gdzie siedział ten kretyn.
-Co Ty powiedziałeś?-zapytałam w miarę spokojnie.
-Powiedziałem, że jesteś zwykłą dziwką.-zaśmiał się.-Puszczalską szmatą.-próbował wstać, ale stan jego upojenia alkoholowego był zbyt duży.
-Stary. Zamknij się. Nie mów tak o mojej dziewczynie.-na ostatnie dwa słowa poczułam motylki w brzuchu. 
-O kurwa. To twoja dziewczyna? Sory.- powiedział tylko tyle i pobiegł do toalety. Zaśmiałam się pod nosem. 
-Nie przejmuj się nim. Najebał się za bardzo. 
-Wiem. - uśmiechnęłam się. Janek złapał mnie ponownie za rękę i zaczął "ciągnąć" w stronę salonu. Zeszliśmy po schodach i nagle wszystkie oczy były zwrócone na nas. Spojrzałam na Natalię która uśmiechała się od ucha do ucha. Czułam, że się czerwienię. Szybko zasłoniłam się włosami. 
-Ja muszę się zbierać. - powiedziała nagle Ania.
-Ale czemu?-zapytałam.
-Bo. No muszę iść.-nagle zaczęła się stresować.-Cześć.-podeszła do mnie i pożegnała się. Stałam jak słup soli. To było dziwne. Wiem, że dziewczyna lubi się bawić, więc to nie w jej stylu tak "wcześnie" wychodzić.
-To ja Cię odprowadzę.- powiedział Mateusz. 
***
Dochodziła 3 w nocy. Wszyscy zaczęli się rozchodzić do domu. Mateusz już nie wrócił do nas, ale napisał sms-a, że zostaje u Ani na noc. Teraz w domu siedziałam Ja, Jasiek, Kinga, Adam i Natala. 
Do Natalii zadzwonił telefon.
-Halo? No u Janka. Co? Nie krzycz, już jadę. - powiedziała i się rozłączyła.
-Mama?-zapytałam.
-Tak. Jak słyszeliście muszę się zbierać.-podeszła i pożegnała się z każdym z nas.
-Czekaj. Pójdę z Tobą.-zaproponował Adam. 
Poszłam ich odprowadzić do drzwi. Pożegnałam się z nimi i zamknęłam drzwi. Podeszłam do lodówki w kuchni i nalałam sobie soku. Na dzisiaj (i wczoraj) mam stanowczo dość alkoholu. Nie pije dużo, ani często. Nawet jak pije, to zachowuje w tym umiar. 
Weszłam do pokoju ze szklanką i usiadłam na kanapie. Wypiłam napój i odstawiłam szklankę na stolik. 
-To ja się będę zbierać.-powiedziałam i zaczęłam się szykować do wyjścia.
-Nie zostań.Proszę.-podszedł do mnie i złapał za biodra. 
-Ale mama nawet nie wie gdzie jestem. A co dopiero miałabym zostać tu na noc. 
-Poczekaj.- puścił mnie. Wyjął z kieszeni telefon i wyszedł z pokoju. Czekałam na przedpokoju, aż przyjdzie. 
-Załatwione.-powiedział wyłaniając się zza rogu.
-Co?-zapytałam jak ostatnia idiotka. Jakbym nie wiedziała co załatwił.
-No zostajesz dzisiaj ze mną.-podszedł i przytulił mnie. Nagle do przedpokoju weszła Kinga. Oderwaliśmy się od siebie, a ona tylko się skrzywiła.
-Ja, no. Zbieram się. - powiedziała. W szybkim tempie ubrała buty i wyszła, trzaskając drzwiami. 
-Co ją ugryzło?-zapytałam chłopaka, który właśnie zamykał drzwi na klucz.
-Nic takiego. Jest zazdrosna, że jestem z Tobą, a nie z nią.- powiedział zbliżając się do mnie. Spojrzałam się w jego oczy. Był ode mnie trochę wyższy, więc musiałam zadrzeć głowę do góry. Stanęłam na palcach i pocałowałam go. Nie odrywał ode mnie wzroku a ja podeszłam do salonu po moją szklankę. 

Perspektywa Jasia:
Stałem w przedpokoju i obserwowałem każdy ruch Sassy. Po chwili dziewczyna upadła a ja wpadłem w śmiech. Sassy zaraz do mnie dołączyła. Podszedłem do niej i wziąłem na ręce. 
-Postaw mnie. Mam nogi.-zaśmiała się po raz kolejny.
-Ale nie umiesz na nich chodzić.
-Tam było coś rozlane to dlatego. 
Ostawiłem dziewczynę i uśmiechnąłem się do niej.Poszedłem do łazienki.

Perspektywa Sassy:
Gdy Janek mnie odstawił poszłam do kuchni odnieść moją szklankę a sam poszedł do innego pomieszczenia. 
Umyłam po sobie i usiadłam na blacie wpatrując się w okno. Na dworze padało. Wręcz lało. Uwielbiam taką pogodę. Lubię wsłuchiwać się w krople uderzające o asfalt, czy o okno. Woda to jeden z najniebezpieczniejszych, jak nie najniebezpieczniejszy żywioł. Może zniszczyć dosłownie wszystko, a mimo to jest piękny. Fale na których ludzie surfują to jedno z najpiękniejszych zjawisk. Niestety nigdy nie miałam okazji jej zobaczyć. Na ten moment starcza mi deszcz.
-Kochanie?-powiedział Jasiek jednocześnie wyrywając mnie z rozmyślań.
-Hm?-powiedziałam odrywając wzrok od okna.
-Co chcesz robić? To twoje urodziny więc decyduj.-uśmiechnął się szeroko.
-Chcę iść na dwór. Na deszcz.-wskazałam palcem za okno. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nic nie mówiąc wziął mnie na ręce i w szybkim tempie wyszliśmy na zewnątrz. Księżyc jeszcze był na niebie co dodawało uroku całemu klimatowi. Odstawił mnie na ziemię i złapał za rękę. Nasze palce się splotły. Szliśmy cały czas przed siebie nie zwracając uwagi an to dokąd właściwie się udajemy. 
Nie minęło dużo czasu jak byliśmy cali przemoknięci i zmarznięci. Ale to nas nie zniechęciło i wędrowaliśmy dalej. W końcu skończyła nam się ścieżka i postanowiliśmy, że wracamy. 
-Sassy.-powiedział zatrzymując się. Automatycznie zatrzymałam się i ja. Spojrzałam się prosto w jego czekoladowe oczy i czekałam na jego słowa.
-Wszystkiego najlepszego. - nachylił się trochę i pocałował. Po chwili nasz pocałunek się pogłębił. Poniósł mnie do góry a ja oplotłam swoimi nogami jego biodra. Ręce zarzuciłam na jego szyję. Oderwaliśmy się od siebie żeby nabrać powietrza. Patrzeliśmy na siebie przez kolejne minuty, a ja nadal nie dotykałam ziemi. Czułam się jak mała dziewczynka kiedy tata nosił mnie na rękach jak nie miałam siły chodzić. Teraz miałam, ale było mi wygodnie. 
***
W końcu zaszliśmy do domu. 
-Jasiek odstawisz mnie?-zapytałam w łazience. Tak w łazience. Kiedy weszliśmy od razu poszedł ze mną do łazienki. 
-Janek Ty kretynie!-krzyknęłam, kiedy wrzucił mnie do ogromnej wanny w ubraniach.
-No co musimy się umyć.-zaśmiał się.
-Ale w ubraniach? 
-Jak nie chcesz się kąpać ze mną w ubraniach to je zdejmij.-zrobił minę pedofila. 
-Nie dziękuję. A jak to z Tobą?-zapytałam lekko zdezorientowana. 
-Normalnie.- i wskoczył do wody, przy okazji oblewając mnie wodą w twarz.
-A nie mogę się sama wykąpać?-powiedziałam strzepując resztki wody z twarzy. Spojrzał na mnie i zaprzeczył. 
-Jeszcze mi się utopisz. I co wtedy?-podszedł (podpłynął) do mnie i złapał za biodra usadzając mnie na swoich nogach.
-To będę utopiona. - wystawiłam mu język. Na początku trochę się skrzywił, ale po chwili się uśmiechnął. Jezu jaki on ma śliczny uśmiech. 
-Dobra kąp się. Ale jak będziesz się topić to krzycz.-zaśmiał się. Musiałam zejść z niego żeby wyszedł z wanny. Kiedy już wyszedł nachylił się nade mną, pocałował w czoło i wyszedł z łazienki.
***
Perspektywa Jasia:
DO, KINGA: Dziewczyno, już Ci mówiłem, że nic między nami nic, nigdy nie będzie. Zrozum. 
OD, KINGA:Ale Jasiek. Czemu nie dasz Nam szansy?
DO, KINGA: Bo jestem z Sassy.
Na to już nie odpisała. Odłożyłem telefon i rozsiadłem się na kanapie.
-Janek!-krzyknęła Sassy, a ja zebrałem się w ekspresowym tempie do niej. Wbiegłem do łazienki a tam dziewczyna stała w samym ręczniku. Zwijała się ze śmiechu na moją reakcję.
-Co się stało?-powiedziałem lekko zdenerwowany. 
-Nie mam pidżamy. Przyniesiesz mi coś? - powiedziała robiąc maślane oczka. Uśmiechnąłem się pod nosem i wyszedłem z łazienki kierując do swojego pokoju. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem, że na moim łóżku leże zalany Radek. Zapomniałem o nim. Podszedłem do szafy i wyjąłem za dużą bluzkę na mnie, więc na Sassy to będzie idealna pidżama. Zaniosłem ją dziewczynie, a sam później poszedłem do łazienki na piętro wziąć prysznic. 
***
Perspektywa Sassy:
Siedziałam na łóżku w pokoju gościnnym, przeglądając wszystkie portale społecznościowe. Gdy skończyłam, odłożyłam telefon i położyłam się, przykrywając się kołdrą. Już prawie zasnęłam, gdy usłyszałam skrzypienie drzwi. Spojrzałam się w stronę wejścia do pokoju i zobaczyłam Janka "skradającego się" w stronę łóżka. Poczułam jak pode mną ugina. Odwróciłam się i zobaczyłem speszonego chłopaka.

-Obudziłem Cię?-zapytał po chwili. Ja zaprzeczyłam i przytuliłam się do niego. Poczułam jak jego zimna dłoń wsuwa się pod moją bluzkę i zaczyna kreślić wzorki. Było to dość przyjemne. 
-Janek?-zapytałam chłopaka który patrzał w biały sufit.
-Słucham?
-Odpowiesz mi na kilka pytań?
-Jasne. Na jakie?-zapytał  zaciekawiony. 
-Miałeś kiedyś dziewczynę?
-Tak. 
-Dlaczego zerwaliście?
-Zrobiłem coś czego nie powinienem. I tak to się skończyło.- w tym momencie wyjął rękę spod mojej koszulki i położył nad głową.
-Co zrobiłeś?-zapytałam dość niespokojnie.
-Nie chce o tym mówić. 
-No proszę, nie będę Cię osądzać. 
-Nie.-powiedział dość oschle. 
-Okej.-powiedziałam, i odwróciłam się plecami do niego. Poczułam, że łóżko się prostuje, co miało znaczyć, że Janek gdzieś wstaje. Słyszałam uchylając się drzwi.
-Zdradziłem ją.-powiedział i zamknął drzwi. Leżałam bez ruchu myśląc czy to jest prawda. Wydaje mi się, że nie byłby do tego zdolny. A jednak. Wstałam z łóżka i zabrałam przypadkowy koc. Owinęłam się nim i wyszłam z pokoju w celu poszukiwania Janka. Zeszłam najpierw do salonu. Miałam szczęście, bo od razu go znalazłam. Siedział na kanapie i pił coś. Zapewne alkohol. Podeszłam i usiadłam obok niego. Nic nie mówiąc przytuliłam go. Chłopak odwzajemnił uścisk.
-Uwierz mi. Zmieniłem się.-powiedział. Nie odpowiedziałam. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam bawić się jego włosami. 
-Każdy popełnia błędy ale się na nich uczy. I zmienia się na lepsze. Pamiętaj. - spojrzałam się na niego i szeroko uśmiechnęłam. - Jestem zmęczona. Idziemy już spać? Chcę być przytomna w moje urodziny. - zaśmiałam się. 
-Dobrze.-powiedział. Złapał mnie za uda i podniósł. Owinęłam nogi wokół jego bioder, a ręce zarzuciłam na szyję. Chłopak zaniósł mnie do pokoju. Położył mnie na łóżko i przykrył.
-Zaraz przyjdę kochanie. - powiedział i ucałował w czoło. 
Leżałam na łóżku i czekałam, aż przyjdzie Janek. W końcu się doczekałam. Przyszedł. Położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. 
***
Poranek zaczął się dobrze. W łóżku nie było Jasia. Wstał wcześniej i przygotował mi śniadanie, co wywnioskowałam po karteczce i oczywiście posiłku które stało na biurku. Jedzenie składało się z jajecznicy, grzanek i soku pomarańczowego. Zjadłam wszystko ze smakiem i odniosłam naczynia do kuchni w celu ich umycia. Na dole czekała mnie kolejna "niespodzianka" w postaci torby do której była przyczepiona karteczka z napisem To dla Ciebie Księżniczko. Umyłam naczynia i podeszłam do torby. Otworzyłam ją i zobaczyłam dwa zestawy: 
Pierwszy. Bardziej imprezowy. Spodenki czarne z wysokim stanem, do tego bluzka crop top.
Drugi. Bardziej elegancki. Miętowa sukienka. Zabudowana, ale przeźroczystym materiałem przy obojczykach. Do tego biała bransoletka. 
Oby dwa były przepiękne, ale na pewno i drogie. Nie mogłam tego przyjąć. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do Janka. Po trzech sygnałach odebrał. 
-Janek. Ja nie mogę przyjąć tego prezentu. Przecież te ubrania były na pewno drogie.
-Myszko. Nie przejmuj się tym czy były drogie, czy nie. A zresztą ja nie mam problemu z pieniędzmi.-Nie dał mi nic powiedzieć, tylko się rozłączył. Usiadłam na kanapie zastanawiając się co teraz mam zrobić z tymi ubraniami. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu, który oznaczał, że dostałam sms-a. Oczywiście był to sms od Jasia: Dzisiaj załóż ten pierwszy zestaw.  Niestety moja kobieca strona mnie przekonała i po dłuższym czasie przyjęłam prezent.Założyłam spodenki  bluzkę. Wyszykowałam się w łazience. W międzyczasie dostałam sms od Janka, że będzie około 17 po mnie. Kiedy byłam gotowa zbliżała się wyznaczona godzina. Ubierałam swoje białe trampki gdy do domu wszedł chłopak.
-Dokąd idziemy?-zapytałam na wejściu.
-Zobaczysz. Chodź.-złapał mnie za rękę i pociągną w stronę wyjścia. Zamknął za sobą drzwi i wsiedliśmy do samochodu gdzie siedział już Mateusz za kierownicą.
-Hej.-powiedziałam do chłopaka. Odpowiedział mi tym samym. 
*** 
Jedziemy i jedziemy, a końca nie widać. Chłopaki nie chcą mi nic powiedzieć. Siedzę i patrzę w okno zastanawiając się co oni kombinują. Każde moje przypuszczenie które im mówiłam zostawało obalone.
-Jesteśmy!-powiedział zadowolony Jasiek. Otworzył przede mną drzwi a kiedy wysiadłam zasłonił mi rękami oczy.
-Nie podglądaj.-rozkazał. Prowadził mnie krętymi uliczkami, aż się zatrzymał.
Zabrał ręce z moich oczu. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. 
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Jak tam rozdział?
Jak myślicie, gdzie Janek i Mateusz zabrali Sassy?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

4 komentarze: