"-Sassy, Sassy.-głos mamy zabierał mnie z krainy Morfeusza.
-Hmm?
-Masz gościa"
Powoli podnosiłam moje ciężkie powieki. Światło kontrastujące z ciemnością pod moimi powiekami sprawiło, że po otwarciu oczu nie widziałam nic oprócz rozmytych plam. Po chwili przyzwyczaiłam się do oświetlenia i zobaczyłam dziewczynę. Z tego co mi się wydawało to chodzi ze mną do klasy.
-Hej, przepraszam, że tak wparowałam, ale zostawiłaś to w szkole. - dziewczyna podała mi książkę i zeszyt od chemii. Pewnie go zostawiłam w sali.
-O dziękuje, a ty jesteś..?
-Natalia. - powiedziała do mnie dziewczyna o włosach koloru ciemnego blondu i z tego co mi się wydawało to była niebieskooka.
-Miło poznać, napijesz się czegoś?-zaproponowałam po chwili niezręcznej ciszy.
-Nie dzięki, ja będę uciekać.
-Odprowadzę cię.-chciałam się podnieść z łóżka ale poczułam narastający ból w dolnej części brzucha.
-Przepraszam, ale nie dam rady.-zaśmiałam się smutno.
-Nic się nie stało. Do zobaczenia.
-Pa, do zobaczenia.-pomachałam dziewczynie która kierowała się w stronę wyjścia.
Odłożyłam książki na półkę która stała obok. Przeczesałam ręką włosy i opadłam plecami na łóżko. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w ciszę panującą wokół mnie. Ten piękny dźwięk lub jego brak przewał sms. Chwyciłam telefon i otworzyłam oczy. Musiałam chwilę poczekać, aż przyzwyczają się do światła. Na ekranie ujrzałam napis GŁUPEK.
OD GŁUPEK: Zwaliłaś. Miałaś zaśpiewać z Kacprem. Miałaś nam pomóc, a przez ciebie musieliśmy się płaszczyć przed Sandrą żeby cię zastąpiła. Dzięki.
Naprawdę? Piszesz do mnie tylko dla tego, że nie mogłam zaśpiewać? Wal się. Od razuskasowałam jego numer.
Rzuciłam telefon w losowe miejsce i schowałam głowę w poduszki. Z moich oczu zaczęły się wydostawać łzy.
Mijały kolejne godziny, minuty i sekundy a ja nadal płakałam. Janek, to do niego niepodobne. Przynajmniej tak myślałam. Może nie znałam go długo ale czułam się jak jego młodsza siostra. Wiedział o mnie więcej niż ktokolwiek powinien.
-Sassy, co się dzieje?-usłyszałam melodyjny głos Beaty.
-Nic.-powiedziałam między łzami. Spojrzałam się prosto w jej oczy. Przyglądały się uważnie każdej łzie która spływała.
-Co się dzieje?-powtórzyła pytanie nie odrywając ode mnie wzroku.
-Jasiek, on..- ucięłam. Nie umiałam wydobyć z siebie słowa.
-Chodź tu.-rozłożyła ręce w celu przytulenia mnie. Skorzystałam z propozycji. Powoli zaczęła mnie kołysać. Uspokajało mnie to. Gdy przestałam płakać spojrzałam jej w oczy.
-Kocham Cię, mamo.-powiedziałam. Z powrotem wtuliłam się w rodzicielkę. Nasze głowy się stykały. Nagle poczułam jak po jej policzku spływa jedna ciepła łza.
-Nie płacz.-tym razem to ja zaczęłam ją pocieszać.
-Nie myślałam, że kiedyś się doczekam momentu w którym powiesz do mnie mamo. Też Cię kocham.-pogłaskała mnie po głowie i ułożyła do snu. W tamtym momencie czułam się jak mała dziewczynka którą mama tuli przed zaśnięciem.
Zasnęłam.
Poranek nie zaczął się dla mnie dobrze. Miałam straszny ból głowy. Leniwie wyczołgałam się z łóżka. Ubrałam moje włochate kapcie i zeszłam na dół. Czekała tam już na mnie Beata która smażyła naleśniki, ale również gotowała mleko.
-Co chcesz na śniadanie?
-Tabletki przeciwbólowe.-odpowiadałam przykładając dłoń do czoła. Beata otworzyła górną półkę i wyjęła pudełko z którego wyjęła opakowanie z tabletkami. Podała mi je i przyłożyła swoją rękę do mojego czoła. Poczuła, że chyba jest ciepłe i przyłożyła usta do niego.
-Masz gorączkę. Zmierz temperaturę.-podała mi termometr po czym umieściłam go w buzi. Po chwili zaczął pikać. Wyjęłam go i podałam Beacie.
-Oho, gorączka. 39,5. Nie idziesz do szkoły. A teraz leć do łóżka. Zaraz przyniosę ci śniadanie.-przytaknęłam na to i udałam się do pokoju. Zdjęłam kapcie i wślizgnęłam się pod kołdrę. W sumie to cieszę się, że nie muszę iść dzisiaj do szkoły, ale co z lekcjami?
Muszę je od kogoś przepisywać, ale nie mam od kogo. Od Janka nic nie chcę. Może Natalia? Ale nie wiem jak ma na nazwisko.
-Śniadanko.-usłyszałam pukanie do drzwi i zarazem głos Beaty który wyrwał mnie z moich przemyśleń. Po chwili kobieta weszła do pokoju i postawiła miskę z płatkami na stoliczku obok.
-Smacznego.-pocałowała mnie w czubek głowy na co się uśmiechnęłam. Wyszła z pokoju. Złapałam za miskę i zaczęłam jeść.
-Wiem!-krzyknęłam sama do siebie. Zaczęłam się śmiać z mojej reakcji , aż moje śniadanie, albo jego resztka wylądowała na mojej pidżamie.
Przecież, jestem na klasowej grupie na facebooku. Na pewno Natalia na niej jest. Odłożyłam miskę i sięgnęłam po telefon. Włączyłam wi-fi i weszłam na naszą grupę, na którą swoją drogą dodał mnie Janek. W wyszukiwanie wpisałam Natalia i od razu zobaczyłam profil dziewczyny której szukałam. Wysłałam jej zaproszenie i od razu napisałam w sprawie zeszytów, czy to nie był by problem. Po chwili otrzymałam odpowiedź, że nie. Bardzo się ucieszyłam i podziękowałam dziewczynie.
Odłożyłam telefon na półkę i opadłam na łóżko. Poczułam znów ból głowy i przypomniałam sobie, że nie zażyłam leków więc po raz kolejny wyszłam spod ciepłej kołdry, ubrałam kapcie, zabrałam miseczkę i zeszłam do kuchni po leki. Wstawiłam miskę po mleku do zmywarki i zaczęłam się rozglądać za lekami. Zauważyłam, że leżały na parapecie więc udałam się w jego stronę. Okno było uchylone więc poczułam chłodne powietrze dochodzące z dworu. Zażyłam leki i poszłam do siebie się ubrać. Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam losowe ubrania. Trafiło na niebieskie dresy i białą bluzę. Oczywiście pod to bielizna i jakaś bluzka. Grube skarpety do tego. Poszłam do toalety się ubrać i przy okazji umyłam zęby i uczesałam włosy. Przejrzałam się w lustrze i wyglądałam jak w za dużej pidżamie, ale nie wybierałam się nigdzie więc nie robiło mi to różnicy.
Kolejne godziny mijały a ja kręciłam się z pokoju do pokoju. Nie miałam co robić więc wynajdywałam co nowe zajęcia jak to by się nie nudzić. Teraz budowałam wieże z kart. "Zabawa" trwała 30 minut i nie zdawała się kończyć z tego powodu, że cały czas wieża się rozsypywała. Podczas czwartej próby moja cierpliwość dobiegała końca. Zaczynałam się denerwować, ale na moje szczęście usłyszałam pukanie do drzwi. Zerwałam się na równe nogi i podeszłam do wejścia. W między czasie usłyszałam, że moja wieża z kart się rozsypała. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam znajomą mi twarz.
-Hej, mam dla Ciebie zeszyty.-usłyszała zmęczony głos dziewczyny.
-Hej, dziękuję, może się czegoś napijesz?-wskazałam jej salon do którego ma się udać. Przytaknęła na moją propozycję. Poszłam do kuchni, wyjęłam z półki dwie szklanki i nalałam napój.
-Trzymaj.-podałam szklankę Natalii i usiadłam obok niej na sofie.
-Dzięki.-podziękowała i posłała mi ciepły uśmiech.
-Zaraz przyjdę, skoczę po zeszyty.-wstałam i skierowałam się na górę. Weszłam do pomieszczenia i wyjęłam zeszyty które mi były potrzebne. Fizyka, matematyka, polski, angielski, historia i geografia. Zbiegłam na dół i rozsiadłam się wygodnie na kanapie.
Dość dużo było dzisiaj do pisania, ale nie żałuję bo poznałam bliżej Natalę.
-A gdzie mieszkasz?
-W takim blokowisku. Mam 20 minut na nogach.
-O to nie musiałaś się fatygować, wzięłabym od kogoś innego.-zrobiło mi się głupio, że przyszła do mnie specjalnie z lekcjami.
-Nie no to nie problem. Czasem trzeba się wyrwać z domu.-posłała mi miłe spojrzenie i trochę się uspokoiłam.
-Nie często mam jak wychodzić z powodu mojego rodzeństwa. Muszę się nim zajmować. Ale na szczęście teraz idzie do podstawówki.
-To dobrze, będziesz miała więcej czasu dla siebie.
W tym momencie Natalia dostała sma-a od mamy że ma się zbierać do domu. Skierowała się do przedpokoju gdzie ubrała buty. Wymieniłyśmy się jeszcze numerem telefonu.
-To do zobaczenia. -powiedziała i wyszła. Pomachałam jej na pożegnanie.
Dochodziła 22 więc skierowałam się do pokoju. Zabrałam pidżamę i poszłam się kąpać. Po wyjściu z łazienki zeszłam do kuchni na kolację.
-Jak się czujesz?-usłyszałam zainteresowany głos Beaty.
-A dobrze, mogę iść jutro do szkoły?-miałam nadzieję, że się zgodzi, bo nie chciałam sobie robić zaległości.
-Zobaczymy jutro jak się będziesz czuła. A teraz jedz.
Zjadłam dwa tosty i poszłam do siebie do pokoju się spakować. Podeszłam do okna z zamiarem zasunięcia rolet. Złapałam za suwak a moje oczy powędrowały na okna Janka. Patrzał się na moje. Wywróciłam oczami i zasunęłam rolety. Opadłam na łóżko. Już zasypiałam gdy dostałam sms-a od Natalii:
Mogłabym wpaść do Ciebie o 7.10 Tylko wtedy autobus a nie mam gdzie iść przed szkołą.
Natychmiast odpisałam, że tak. Odłożyłam telefon i zasnęłam.
-Jak się czujesz?-usłyszałam głos mamy.
-A dobrze, to mogę iść?-zrobiłam minę zbitego pieska aby mieć większą szansę pozytywnej odpowiedzi.
-Tak, ale na WF-ie nie ćwicz. Tu masz zwolnienie. Ja idę do pracy.-pocałowała mnie w czoło i szyła. Wstałam i podeszłam do szafy z zamiarem wybrania ubrań. Padło na czarne rurki z dziurami i białą bluzkę z napisami. Jeszcze bielizna, skarpety i jakieś dodatki. Poszłam do łazienki. Umyłam się a włosy zaplotłam w kłosa. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wybiegłam z łazienki i podeszłam do drzwi. W judaszu zobaczyłam Natalę.
-Hej, wchodź.-przywitałam się z dziewczyną i zaprosiłam ją do środka.
-Hej, to nie problem? Rodzice wiedzą?
-To nie problem, a rodziców i tak nie ma.-uśmiechnęłam się do dziewczyny która rozsiadła się na kanapie. Ja udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie śniadania.
-Chcesz naleśniki?-zapytałam dziewczyny.
-Nie dzięki jadłam śniadanie.
Przyrządziłam posiłek a po zjedzeniu odstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam do salonu.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, aż zaczęła dochodzić godzina 7.40.
-Chodź, zbieramy się.-dziewczyna przytaknęła na to, wstałyśmy, ubrałyśmy buty i wyszłyśmy. Po drodze weszłyśmy do sklepu z lodami-świderkami. Natalia wzięła mieszanego a ja czekoladowego. Zapłaciłam za dziewczynę i za siebie i poszłyśmy dalej.
-Ja ci jutro za nie oddam. Nie wzięłam dzisiaj pieniędzy.
-Nie musisz. Lody nie były drogie a na brak kasy nie mogę narzekać.-uspokajałam dziewczynę. Zaczęłyśmy jeść i nagle poczułam, że od kogoś dostałam "z bara". Potknęłam się o własne nogi i upadłam a lód wylądował na mojej bluzce.
-Uważaj jak chodzisz kretynie!-zaczęła się wydzierać dziewczyna która stała obok mnie i pomagała mi wstać. Chłopak prychnął na to i pokazał jej środkowy palec.
-Matko twoja bluzka.-dziewczyna patrzała na mnie. W sumie na mojej białej bluzce, na samym jej środku znajdowała się ogromna plama, brązowa plama.
-Nic na to nie poradzę.
-Czekaj mam pomysł.-Natalka zaczęła grzebać w swojej torbie i wyjęła w niej również białą bluzkę ale na plecach miała koronkę.
-Trzymaj przebież się, a tą schowaj i upierz jak wrócisz do domu.-uśmiechnęłam się i przyjęłam "prezent". Weszłam w pierwsze lepsze krzaki i przebrałam się. Zaszłyśmy do szkoły śmiejąc się z całej sytuacji.
-Hej, jak się czujesz Sassy?-podszedł do mnie Kacper i zadał pytanie.
-A dobrze, przepraszam, że nie mogłam z wami zaśpiewać.
-Nie no nic się nie stało. Wybłagałem nauczyciela, żebyś zaśpiewała na następnych zajęciach bo Sandra nie znała całego tekstu.-uśmiechnął się i odszedł. Przez chwilę stałam jak wryta.
-Ziemia do Sassy.-Natalia pomachała mi przed oczami a ja wtedy powróciłam do żywych.
Lekcje zleciały szybko. Wychodząc ze szkoły z Nati zobaczyłam Mateusza i Adama.
-Hej chłopaki a wy tu co robicie?
-Czekamy an Ciebie, Janka i Anię. A co to za dziewczyna?-pytał Adam.
-Hej jestem Natalia a wy?-wyprzedziła mnie moje koleżanka.
-Ja jestem Adam a to Mateusz.-wskazał chłopak na swojego towarzysza.
-To ja będę lecieć. Pa.-zaczęła Natalia.
-Nie, jak chcesz to możesz iść z nami.-zaproponował Adam.
Podoba <3
OdpowiedzUsuńhttp://fanfictionjdabrowskywsrodchloduludzi.blogspot.com