niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 22.

"-Odbierzesz?-zapytałem Sassy.
-A mogę?
-No jasne.-po tych słowach podeszła do parapetu gdzie położyłem telefon. Odebrała.
-Halo?-powiedziała do słuchawki. Zrobiła się blada. Nie wiedziałem co się dzieje. 
-Okej. Do widzenia.-rozłączyła się i położyła telefon z powrotem na parapet.
-Janek?-zaczęła  nie pewnie. Zrobiłem pytającą minę na co dziewczyna zadała mi pytanie.
-Czemu nie powiedziałeś, że masz dziewczynę?"

Perspektywa Sassy:
Przez chwile panowała niezręczna cisza.
-O czym ty mówisz?-zapytał.
-No bo dzwoniła twoja dziewczyna i pytała się o ciebie.-opowiedziałam. Chłopak odłożył nóż, wytarł ręce o ścierkę i poszedł po swój telefon. 
-Nie znam numeru. To jakaś pomyłka.-powiedział zdecydowanie.
-No ale zacytuje Hej Jasieńku, kiedy się zobaczymy? Twoja dziewczyna tęskni. - wyraźnie go zakało.
-Nie mam dziewczyny.-podniósł ręce w geście obronnym.-Mam pomysł. Zadzwonię do niej i umówimy się w parku. Zobaczymy kto to jest.-na tą propozycję przytaknęłam. Chłopak wykręcił numer i wyszedł z pokoju. Ja wróciłam do przygotowywania śniadania. Cały czas mi chodziły po głowie słowa tej dziewczyny twoja dziewczyna, twoja dziewczyna. Jeżeli to faktycznie prawda to będę mu kibicować. 
-Sassy, nie ma tego spotkania.-wyrwał mnie głos Janka z przemyśleń. 
-Czemu? 
-A to nic takiego. Koleżanka z którą "kręciłem"-zrobił cudzysłów z palców- ubzdurała sobie, że jestem z nią. Dałem jej do zrozumienia, że z tego nic nie będzie.-zaśmiał się nerwowo.
-Naprawdę?-ulżyło mi.
-Tak.-uśmiechnął się ciepło. Podszedł do mnie.-Co mam robić?-zapytał. 
-Chyba wiesz jak się robi jajecznice. - chłopak na te słowa wystawił mi język.
-Jak małe dziecko.-zaśmiałam się. 

Wszyscy zjedli śniadanie ze smakiem. Janek z Mateuszem wszystko poznosili do kuchni. Nagle zadzwonił do mnie telefon. 
-Halo? Sassy, gdzie ty jesteś? Masz kurs dzisiaj.-to była mama.
-No u Janka. Już idę do domu. -kompletnie zapomniałam.
Rozłączyłam się. 
-Ja już lecę.-pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam.

Zajęcia zleciały dość szybko. W między czasie umówiłam się z Jankiem w parku. Przyszłam na umówione miejsce a chłopaka nadal nie było. Rozsiadłam się wygodnie na ławce i wyciągnęłam telefon. Mijały kolejne minuty a jego nadal nie ma. Napisałam sms-a gdzie jest. Odpowiedział mi dość szybko. Chodź do mnie. Wstałam i skierowałam się do domu Janka. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwiera. Rozsiadłam się na schodach. Wyciągnęłam telefon. Sms od Janka. Chodź do garażu. Wstałam i poszłam. Zajrzałam do garażu gdzie sobaczyłam Janka który czegoś szukał w pudełku. 
-Hej, czego tam szukasz?
-Rolek. Idziemy dzisiaj pojeździć.-oznajmił.
-Ale Janek. Ja nie mam rolek.-wypaliłam.
-A jaki masz rozmiar?
-38.
-To dobrze się składa. Moja mama ma taki rozmiar. Jak znajdę to ci pożyczę.
Nie odpowiedziałam. Oparłam się o ścianę i patrzałam na chłopaka który wyjął swoją parę i zabrał się za szukanie pary dla mnie. Szczerze mówiąc miałam nadzieje, że ich nie znajdzie.
-Mam.-a jednak to była tylko nadzieja. Podał mi je a sam zaczął ubierać swoje. 
-Czemu nie ubierasz?
-Nie będziesz się śmiać?-zapytałam niepewnie. Chłopak zaprzeczył.-Nie umiem na nich jeździć.
-To cię nauczę.-zaproponował ochoczo. Skrzywiłam się na tą propozycję.
-No nie wiem. 
-No nie bój się. Ubieraj i jedziemy. - niechętnie się zgodziłam . Ubrałam rolki na nogi a buty zostawiłam w garażu. Podniosłam się z krzesła i skupiałam się aby tak szybko nie upaść. 
-Patrz.-złapał mnie za dłonie. Stał do mnie przodem a sam jechał tyłem.-Lewa, prawa, lewa, prawa.-i tak dalej powtarzał to w kółko. Po woli załapywałam o co chodzi. Ludzie się na nas dziwnie patrzeli. Siedemnastoletnia dziewczyna nie umie jeździć na rolkach. Oby dwoje śmieją się do siebie trzymając się za ręce. W pewnym momencie Jasiek puścił moją lewą rękę i jechał po prawej stronie, ale nadal mnie trzymał. 
Niedługo po tym leżałam na ziemi śmiejąc się sama z siebie. 
-Pierwsza gleba, jak się z tym czujesz?-zaśmiał się Jaś.
-Boli.-powiedziałam. Wstałam, otrzepałam się i ruszyliśmy w stronę domów.
Zajechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do garażu a ja zdjęłam rolki i wskoczyłam w trampki.
-Szybko się uczysz.
-Bo mam dobrego nauczyciela.-uśmiechnęłam się.
-Chodźmy się przejść. - spojrzałam na niego i przytaknęłam. 
Spacerowaliśmy alejkami gdy zaczęło powoli kropić. Ni stąd ni zowąd lunęło więc schowaliśmy się pod pierwsze lepsze drzewo. Siedzieliśmy w ciszy, którą chwilę później przerwał sms od Konrada, żebym lepiej się szybko zjawiła w domu bo Beaty nie ma a miałam być w domu zanim zrobi się ciemno. Kompletnie zapomniałam o tym.
-Jasiek muszę uciekać bo dostanę ochrzan.
-To chodź.-stał i podał mi rękę. Biegliśmy jak najszybciej, żeby jak najmniej zmoknąć. 
-Pa!-krzyknęłam do chłopaka gdy wchodziłam do siebie. Pomachał mi. Weszłam do domu.
-Jestem.-powiedziałam do Konrada który gotował w kuchni.
-Masz szczęście, Beaty jeszcze nie ma.
-Dzięki, że mi przypomniałeś.-uśmiechnęłam się do niego.
-Nie ma sprawy. Leć się kąpać.-poszłam do pokoju po pidżamę i skierowałam się do łazienki. Gorący prysznic dobrze mi zrobił. Ubrałam pidżamę, rozczesałam włosy i poszłam do pokoju. Spakowałam się na jutro i tradycyjnie już, usiadłam na parapecie. Podniosłam wzrok na okna Jasia. Już tam siedział. Po chwili dostałam sms-a od chłopaka. Odpowiedziałam. 
Pisaliśmy jeszcze godzinę, aż mi się zachciało spać. Zeszłam z parapetu i opadłam na łóżko. Ustawiłam budzik i zasnęłam.

Obudził mnie budzik. Mozolnie zebrałam się z łóżka. Podeszłam do szafy z której wyjęłam białe ogrodniczki i czarną bluzkę z krótkim rękawem. Poszłam do łazienki się ubrać, uczesać włosy i pomalować. Wyszłam gotowa z łazienki i poszłam na dół zjeść. Zrobiłam płatki z mlekiem i dość szybko je spałaszowałam. Umyłam po sobie i poszłam do pokoju po torbę z książkami. Zeszłam na dół i zaczęłam ubierać buty. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-drzwi się otworzyły a tam stanął Jasiu. 
-Hej mordko.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Hej.-odpowiedziałam.-Idziemy?-dodałam po chwili.
-Jasne.-wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i poszliśmy w stronę szkoły. Dotarliśmy na miejsce a ja już zauważyłam coś niepokojącego.
Natalia stała z Sandrą. Dziewczyna wyglądała na przestraszoną a Sandra coś krzyczała.
Szybko do nich podbiegłam.
-Sandra nudzi ci się?-zaczęłam.
-Nie wtrącaj się suko.
-Tylko na tyle cię stać?-zdenerwowała się na mnie.-No dawaj walnij.-zaśmiałam się prosto w twarz. Nie wiem czemu tak zrobiłam, jeszcze w zeszłym tygodniu się jej bałam ale stanę w obronie niewinnych ludzi. Nie dam sobie ani innym wchodzić na głowę.
-Może lepiej nie bo zaraz się poskarżysz Jankowi.
-Jak na razie to jesteś mocna w gębie. Daj sobie spokój. Zastraszasz ludzi tylko dla tego, że sama nie umiałabyś się obronić przed atakiem innej osoby. 
-Stul pysk.-uniosła rękę w celu uderzenia mnie.
-No to mnie ucisz. 
Opuściła rękę i podeszła do mnie. Odległość między nami to było zaledwie 5 cm. 
-Pożałujesz jeszcze.
-Zobaczymy.-odeszła po tych słowach. Podeszłam do Natalki.
-Hej nic ci nie jest?
-Nie, dzięki, że się za mną wstawiłaś.-przytuliła mnie.
-Nie dziękuj. Musiałam.
-Nie bałaś się?-zapytała zaciekawiona. Usiadłyśmy przy najbliższej ławce opowiedziałam jej na wcześniej zadane pytanie.
-Bałam się, ale nie dam jej krzywdzić innych.-uśmiechnęłam się a po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Zaczynaliśmy od historii której szczerze nienawidzę. Po co nam wiedzieć co się działo w Grecji czy Egipcie. Rozumiem uczyć się o Polsce ale po co o innych krajach. Pani chyba nie była w humorze ponieważ zaczęła pytać. Jako, iż ja nie umiem zapamiętać sekti dat miałam nadzieję, że mnie nie zapyta. 
-No to może jeszcze jedna osoba?-powiedziała swoim niskim głosem.-Nie ma chętnych? To ja wybiorę. Sassy, chodź. - myślałam, że zemdleję. 
Zaczęła się męczarnia przy tablicy. Nie umiałam odpowiedzieć na większość pytań ponieważ były powiązane z datami. 
-Dwója. Siadaj. - wpisała mi ocenę do zeszytu i do dziennika a ja usiadałam na miejscu. 

Reszta lekcji wyglądała podobnie. Wszystkie panie miały ochotę mnie zapytać. Na szczęście odpowiadałam na cztery, lub pięć. Usłyszałam dzwonek. Na szczęście to koniec lekcji. Wyszłam z klasy jako jedna z pierwszych. 
-Uwzięły się dzisiaj na Ciebie.-usłyszałam głos Alana.
-Podobnie jak ty. - uśmiechnęłam się sama do siebie.Po chwili zrozumiałam, że powiedziałam to prosto do chłopaka. Cholernie się bałam jego reakcji na te słowa. Podszedł do mnie o odsłonił moją bluzkę jednocześnie pokazując ranę na obojczyku.
-Od ostatniego czasu celuję lepiej. - zaśmiał mi się prosto w twarz i odszedł. Skamieniałam i pobladłam.
-Hej, co jest?-usłyszałam przejęty głos Jaśka.
-Co? Nic, nic.-oprzytomniałam i odpowiedziałam. Wróciliśmy razem do domu. 
-Idziemy dzisiaj na rolki?-zapytał gdy już miałam wchodzić do domu.
-Czemu nie. 18?-zaproponowałam godzinę.
-18.-powtórzył za mną.
------------------------------------------------------------------------------------------
Hej miśki.
Z okazji wakacji wyjątkowo wcześnie rozdział :D
Mam nadzieje, że się spodoba. 
Tu jest link do aska (LINK )
I jeszcze do grupy (LINK)

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 21.

"Dziewczyna akurat przemywała twarz wodą.
-Nic ci nie jest?-zapytałem.
-Nie, możesz iść.-powiedziała dość oschle.
-Porozmawiajmy.-zaproponowałem.
-Nie. Wyjdź.
-Nigdzie się nie ruszę dopóki mi nie powiesz dlaczego taka jesteś.
-Jaka?!-w tym momencie dziewczyna podniosła się do pozycji prawie na baczność. Wtedy zobaczyłem, że.."

Stałem przez chwilę bez ruchu. Przyglądałem się jej twarzy. A w szczególności lewemu oku, a dokładniej czemuś co spływało z pod jej oka, przez policzek, aż kapało na białą bluzkę. Podszedłem bliżej w celu przyjrzenia się co to jest. Dziewczyna odsunęła się w momencie gdy wystawiłem rękę w kierunku jej twarzy.
-Sassy, co, to jest?-zapytałem spokojnie. Dziewczyna nie odpowiedziała na pytanie.
-Co to jest?-nadal głucha cisza.
Podszedłem dwa kroki bliżej i wpatrywałem się w jej oczy. Fioletowe oczy? Zapewne ma soczewki. Mniejsza z tym. Z jej oczu zaczęły się wydobywać łzy. Chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna wybiegła z łazienki. Stałem jak wryty patrząc na ścianę. Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwi wejściowych i oprzytomniałem. Wybiegłem szybko za nią.

Perspektywa Sassy:
 Na dworze deszcz. Świetnie, jeszcze bardziej się rozmarzę. A raczej mój podkład. Weszłam szybko do domu. Oczywiście nikogo nie ma. Zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt. Pomimo, że mieszkam dom obok, jestem cała mokra, tak leje. Okna pootwierane. Jest tu tak zimno jak w chłodni. Opadłam na sofę w salonie. Muszę zdjąć soczewki. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Patrzałam przez chwilę w zgaszony telewizor. W końcu podniosłam się i skierowałam się na koniec pokoju gdzie znajdowała się toaletka Beaty. Miała tam różnoraką biżuterię i lustro. Zbliżyłam się do niego. Zobaczyłam jak mój podkład spływa a pod lewym okiem pojawia się wielki siniak którego tak umiejętnie próbowałam ukryć. Przetarłam szybko ręką miejsca gdzie znajdowały się resztki makijażu. Zdjęłam jedną soczewkę gdy za swoimi plecami usłyszałam czyjś głos. 
-To Alan? On ci to zrobił?-rozpoznałam Janka.
-Jak ty tu..?-nie dał mi dokończyć.
-Otwarte były. Odpowiedz mi. Proszę.-zobaczyłam w jego oczach coś czego nigdy nie widziałam. Zdenerwowanie a zarazem przejęcie. Zapewne domyślała się odpowiedzi.
-A ty odpowiesz mi na pytanie?
-Jeżeli ty mi.- powiedział. Pokiwałam twierdząco głową.
-To Alan?
-No tak. A dlaczego wysłałeś mi takiego sms-a? Wiesz dobrze jaki mam problem i nie mogłam tego zrobić. Dlaczego nie odebrałeś jak do Ciebie dzwoniłam. Potrzebowała Cię. A najbardziej zabolało mnie jak zachowywałeś się w szkole. Byłeś taki, taki obojętyny. Jakbyś mnie nie znał.-znowu zaczęłam płakać. 
Chłopaka wyraźnie zatkało. Nie wiedział co powiedzieć.
-Tak myślałam.-prychnęłam i odwróciłam się w stronę lustra aby zdjąć drugą soczewkę. 
-Ja, przepraszam.-powiedział widocznie zmieszany. Na jego słowa wybuchłam śmiechem.
-Na więcej cie nie stać? Jeżeli nie to wyjdź.-wskazałam mu ręką drzwi. 
Usłyszałam tylko kroki kroki w stronę wyjścia. Między łzami zaśmiałam się sama do siebie. 
-Powiedz mi jedno?-usłyszałam głos Janka tuż przy wyjściu.-Nie jest Ci z tym wszystkim ciężko? Samej? Nie chciałabyś żeby wszystko wróciło do normy?
-Jest mi cholernie ciężko, że cię nie ma. Że widzę w twoim zachowaniu obojętność. Jestem z tym sama. Nikt oprócz ciebie o tym nie wie. Nie mam się komu wygadać. Chciałabym cię blisko siebie ale ty wolisz się na mnie obrażać o to, że gdy Alan mnie prawie pobił poszłam do domu i nie wystąpiłam z wami na muzyce?!
-Ja nie wiedziałem, że cię uderzył.-przerwał mi.
-Nie rozumiesz tego, że bez ciebie boje się iść do tej pieprzonej szkoły? Z obawą, że spotkam Alana. Przy tobie czułam się bezpiecznie. Czasem mam wrażenie, że pomimo tego, że tak krótko się znamy.-przestałam z zamiarem wzięcia głębszego oddechu.-A przez to ile się wydarzyło, znasz mnie jak nikt inny. Boje się być sama nie rozumiesz?! Boje się, że zostanę z tym wszystkim sama jak palec, aż w końcu on przyjdzie i mnie zabije!-przestałam mówić. Nogi się pode mną ugięły a ja wylądowałam na ziemi. Zalałam się łzami. 
Słyszałam jego kroki. Zbliżały się do mnie. Oczy miałam ukryte w dłoniach. 
-Nie dopuszczę do tego. Nie skrzywdzi cię już. Przepraszam. To wszystko moja wina. Wtedy gdy byłem najbardziej potrzebny, nie było mnie. - przerwał. Panowała cisza. Spojrzałam na niego przez włosy. W pewnym momencie rzuciłam się mu na szyję. W tym momencie płakałam ze smutku, złości. Ale najbardziej ze szczęścia, że mogłam się do niego przytulić.   
-Tęskniłam. Cholernie tęskniłam.-przysunął mnie do siebie. 
-Ja też. Przepraszam.-uśmiechnęłam się sama do siebie słysząc te słowa. Ktoś może pomyśleć, że przesadzam, ale niestety. Taka się urodziłam. Kłótnia dla mnie może trwać dzień i o głupią rzecz, ale jestem taka uczuciowa, że biorę wszystko bardzo do siebie. 
-Chodź.-złapał mnie za rękę i pociągnął. Ubrałam szybko buty.
-Janek poczekaj. Muszę coś wziąć.-puścił mnie a ja pobiegłam szybko do mojego pokoju. 
Zbiegłam na dół i zamknęłam drzwi na klucz.
-Co wzięłaś?-na to pytanie pokazałam mu mój podkład i puder. 
-Na razie muszę tego używać.-uśmiechnęłam się smutno. Weszliśmy do domu chłopaka a ja od razu udałam się do łazienki zamaskować mojego siniaka. Pomalowałam się, wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę salonu. Już na samym wejściu dostałam dość dziwne pytanie.
-Nic się nie spaliło?-zapytał Adam.
-Yy. O co chodzi?-zapytałam zdezorientowana.
-No jak zostawiłaś garnek na ogniu. Co wtedy wybiegłaś ode mnie.-powiedział Janek. Puścił mi oczko.
-A no nic, na szczęście. - zrobiłam minę jakby mi ulżyło. Opadłam na łóżko. 
-To co robimy?-zadałam pytanie. Wszystkie oczy zwróciły się na Jasia.
-Just Dance?-zapytał Janek. Wszyscy przytaknęli. Janek podłączał sprzęt do telewizora. Chłopaki przenosili meble żeby było więcej miejsca a ja z dziewczynami poszłyśmy po picie i przekąski. Jak weszłyśmy do salonu to chłopaki już grali. Odstawiłyśmy wszystko na półkę i rozsiadłyśmy się na kanapie. Chłopaki skończyli. Wstała Ania i podeszła do mnie.
-Zatańczysz?-zapytała podając mi rękę. Zaśmiałam się i chwyciłam za rękę dziewczyny, a ta mnie pociągnęła na parkiet. Tańczyłyśmy walca. Przynajmniej się starałyśmy. 
Graliśmy może ze 3 godziny, aż wszyscy padli ze zmęczenia. 
-To jak śpimy?-zapytałam z ciekawości. Janek pomimo dużego domu nie miał sześciu pokoi. 
-Może dziewczyny raze, chłopaki razem.-zaproponowała Ania. 
Z tego co mi się wydawało u chłopaka były cztery sypialnie. Jedna Janka, druga rodziców a pozostałe dwie to były pokoje gościnne. 
-Nie będę z nimi spał. Jeszcze się dobiorą do mnie w nocy.-powiedział stanowczo Adam.
-To może Adam będziesz z Natalą?-zaproponował Janek. Chłopak przytaknął. Dziewczyna też.
-W takim razie ja chce z Anką.-powiedział Mateusz. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
-Okej. To zostaje Janek i Sassy. Możecie być razem?-skierowała pytanie bardziej do mnie.
-Tak. Chyba nic mi nie zrobi.-zaśmiałam się na co chłopak uniósł ręce w geście obronnym. 
Rozmawialiśmy, aż mi i Natalce zachciało się spać. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Natala też, ale ona poszła do łazienki na piętrze. Po kąpieli ubrałam się w pidżamę i podeszłam do lustra. Podkład i puder poszły w ruch. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju chłopaka. Sam siedział jeszcze na dole z resztą. Rozłożyłam się na łóżku i patrzałam w sufit gdy ktoś uchylił drzwi.
-Dobranoc.-usłyszałam głos Natalki. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-Dobranoc. - odpowiedziałam a dziewczyna wyszła zamykając za sobą drzwi. Znów opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy wsłuchując się w ciszę. 

Perspektywa Jasia:
-Dobra, ja lecę spać. Dobranoc.-pożegnałem się z Matim, Adamem i Anią. Udałem się do łazienki wykąpać się. Po odświeżeniu się poszedłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to Sassy na łóżku. Zasnęła. Wyjąłem jeden z koców i przykryłem dziewczynę. Sam musiałem zejść do salonu po drugi. Poszedłem do salonu po przykrycie i wróciłem do pokoju. Ułożyłem się na łóżku i przykryłem. Zasnąłem.

Poranek zaczął się dobrze. Wręcz mógłbym rzec idealnie. Cieszyłem się, że pogodziłem się z Sassy. Jeszcze spała przez co mogłem patrzeć na jej piękny uśmiech. Ciekawe co jej się śni. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Rzuciłem się na niego jak opętany. Nieznany. Rozłączyłem się.
-Dzień dobry.-usłyszałem zaspany głos Sassy. 
-Przepraszam, że cię obudziłem. 
-Nie no nic nie szkodzi. Trzeba i tak wstawać.-uśmiechnęła się tak, że mogłem ujrzeć jej bielutkie zęby. Wstałem z łóżka tak ja dziewczyna. Ona poszła się ubrać a ja pościeliłem łóżko. 
Znowu telefon. Nieznany. Odrzuciłem.
Zszedłem na dół przygotować śniadanie. Po chwili dołączyła do mnie Sassy.
-Pomóc?-zaproponowała. Przytaknąłem i zabraliśmy się do pracy. Właśnie kroiłem cebulę na jajecznicę gdy znów zadzwonił mój telefon. 
-Odbierzesz?-zapytałem Sassy.
-A mogę?
-No jasne.-po tych słowach podeszła do parapetu gdzie położyłem telefon. Odebrała.
-Halo?-powiedziała do słuchawki. Zrobiła się blada. Nie wiedziałem co się dzieje. 
-Okej. Do widzenia.-rozłączyła się i położyła telefon z powrotem na parapet.
-Janek?-zaczęła  nie pewnie. Zrobiłem pytającą minę na co dziewczyna zadała mi pytanie.
-Czemu nie powiedziałeś, że masz dziewczynę?
------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieje, że rozdział się spodobał.
Jak myślicie o co chodzi z dziewczyną Jasia?
Udanych wakacji życzę mordki :D
Link do bloga. 
Jeszcze tutaj grupa.  

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 20.

"Od Sassy:
To koniec naszej znajomości. Nie dzwoń, nie pisz. Musimy to skończyć. Przepraszam.
Nogi się pode mną ugięły."

Przeczytałam wiadomość jeszcze kilka razy. Próbowałem się dodzwonić do dziewczyny ale bezskutecznie. Rzuciłem telefon na sofę a sam opadłem na krzesło w kuchni. Poszedłem się ubrać się w łazience i wróciłem na stare miejsce. Wziąłem szklankę w której stało jeszcze trochę alkoholu z wczoraj i napiłem się.
Nagle poczułem, że ktoś musnął mój policzek.Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą Kingę. Spojrzałem na nią dość dziwnym wzrokiem. Nie wiem dlaczego mnie całowała ani dlaczego rano obudziłem się w jej objęciach.
-Jak się spało misiu?
-Misiu? A no dobrze. Kacper się obudził?-próbowałem zmienić temat. Pokiwała twierdząco głową i pokazała ręką, że jest w sypialni. Wstałem i skierowałem się w stronę pokoju a po drodze minąłem się z Klaudią. 
-Hej stary, musimy pogadać. Co ja wczoraj robiłem. Że w sensie z Kingą? 
-Nie wiem czy to sprawa alkoholu, czy ci się podoba ale nieźle zaszalałeś. A mówiłeś, że nie szukasz dziewczyny. 
-A możesz mnie oświecić co dokładnie?-byłem ciekawy co ma na myśli. 
-No jak zaczęła się "zabawa"-palcami zrobił cudzysłów.-alkohol się polał, ty i Kinga strasznie się do siebie kleiliście. Jak tańczyliście, ocierała się o ciebie. Nie protestowałeś zbytnio. W którymś momencie ja z Klaudią wyszliśmy po coś do jedzenia do nocnego. Nie wiem co wy tam robiliście dokładnie, ale jak przyszliśmy do domu to Kinga siedziała ci na kolanach i się obściskiwaliście. - zatkało mnie. 
-Ale skończyło się tylko na obściskiwaniu?
-Tak, potem poszliśmy do sypialni i oglądaliśmy film. Po wszystkim poszliśmy spać. - chociaż tyle. 
-Dzięki, ja teraz spadam na chatę.-podziękowałem.Poszedłem po telefon. Pożegnałem się ze wszystkimi. Kingi nie ominąłem ale było to przyjacielskie przytulenie tak jak z Klaudią. Z Kacprem przybiłem piątkę i wyszedłem. 

-Hej mamo!-jedyne co odpowiedziało mi to cisza. Oczywiście nikogo nie ma. Pewnie jest u swojego partnera. Wszedłem do siebie do pokoju. Opadłem na łóżko. Myślałem nad sytuacją z Kingą. Nic z tego nie będzie to pewne. Ale zastanawiało mnie, dlaczego stało się tak a nie inaczej. Byłem, aż tak pijany? Możliwe. 
Ktoś zapukał do drzwi, a ja niechętnie wstałem i poszedłem zobaczyć kto to. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Sassy.
-Hej, Sassy dlaczego..-urwałem ponieważ mi przerwała.
-Masz może maść przeciwbólową? 
-Tak, powinienem mieć. Wejdź. 
-Nie dzięki poczekam tu.-przytaknąłem i skierowałem się do toalety gdzie miałem różne leki. Nerwowo przeszukiwałem opakowania w poszukiwaniu maści. Jest. Znalazłem.
Poszedłem do przedpokoju gdzie czekała dziewczyna. 
-Proszę.-podałem jej maść.-Porozmawiajmy. Proszę.
-Nie. Dzięki za maść oddam Ci jutro.-odeszła. Zamknąłem za sobą drzwi. Poszedłem do kuchni zrobić sobie obiad. W sumie był gotowy musiałem tylko odgrzać. Mama zawsze twierdziła, że odgrzanie obiadu to i tak za dużo jak dla mnie.Raz spaliłem garnek, bo zapomniałem o zupie, że jest postawiony na ogniu. Tym razem nie zapomnę.
Włączyłem gaz, postawiłem garnek z pomidorową. Wyjęłam telefon i wykręciłem numer Mamy.
-Halo mamo, pamiętasz, że dzisiaj nocują u nas Mati i Adam?-wolałem jej przypomnieć niże potem robić z tego aferę.
-Tak pamiętam. Mnie i tak nie ma w domu. Ja kończę bo wychodzę do kina. Pa.
-Pa. Miłej zabawy. - rozłączyła się.  Wyłączyłem zupę i nalałem trochę do miski. 
Po posiłku wstawiłem naczynie do zmywarki.
Wszedłem do messengera i napisałem na grupie do chłopaków o której będą. Od razu dostałem odpowiedź od Mateusza. W sumie to było pytanie czy mógłby wpaść z Anią. Odpisałem, że tak. Mateusz pisze:
Ale Ania umówiła się dzisiaj z Sassy. To nie wiem.
Bez wahania odpisałem, że Ania może przyjść z dziewczyną. Może porozmawia ze mną w końcu.

Zbliżała się 21 a do drzwi ktoś zapukał. Spodziewałam się całej bandy. Tak też było. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Mateusza z Anią. Adama z Natalią. Nie widziałem Sassy.
-Hej wejdźcie. Ania gdzie zgubiłaś Sassy?-zapytałem z ciekawości. 
-Poszła na chwilę do domu. Chyba po twoją maść czy coś. - odpowiedziała. Ulżyło mi. Goście poszli do mnie do pokoju. Ja w tym czasie nalałem do szklanek sok pomarańczowy. Najpierw zaniosłem 2 szklanki z obawą, że rozleję. Nie chciałem ryzykować. Zeszedłem na dół po drugą partię. Ktoś zapukał do drzwi. Domyśliłem się, że to Sassy.
-Otwarte.-usłyszałem tylko jak drzwi się otwierają. Odwróciłem się w ich stronę, aby zobaczyć czy się nie myliłem. Zobaczyłem w drzwiach Sassy.
-Hej. Pomóc ci?-zapytała po chwili niezręcznego milczenia. Odłożyła maść na półkę. Wzięliśmy po 2 szklanki i poszliśmy do mojego pokoju. Wszyscy się przywitali z dziewczyną. Ania z Mateuszem leżeli na łóżku. Natalia siedziała na biurku, Adam na krześle. Ja usiadłem na półce nocnej a Sassy na ziemi. Zapanowała cisza. Nikt nie wiedział co robić. Spoglądałem na każdego po kolei, aż usłyszałem dźwięk mojego telefonu.
-Halo mamo?-zapytałem.
-Zapomniałam ci powiedzieć, że wypożyczyłam wam horror. Naznaczony 3. 
-O super. Dziękuję. A mogą nocować jeszcze 3 koleżanki?-zapytałem. Nie chciałem mieć później problemów.
-Tak, ale wiesz.
-Wiem, mamo wiem, nie jesteśmy głupi.-zaśmiałem się do słuchawki i rozłączyłem. 
-Idziemy do salonu na film.-zawołałem radośnie. Wszyscy zaczęli się zbierać. Pozabierali picie, poduszki i moją kołdrę. Ja zabrałem jeszcze 2 koce i poszedłem na dół. Włączyłem film i usiadłem obok Mateusza. Na filmie się nie zawiodłem. Dziewczyny piszczały. Chłopaki, nawet ja się baliśmy. 
-Janek podaj picie.-usłyszałem głos Natalii. Podniosłem się do pozycji siedzącej i wyciągnąłem rękę w stronę szklanki. Chwyciłem napój i podałem go Natalii. Znów opadłem na poduszki. W czasie jednej z straszniejszych scen usłyszałem pisk Natalii i Sassy. Zanim zdążyłem się podnieść zobaczyłem postać którejś z dziewczyn kierującej się w stronę toalety.
-Co się stało?-zapytałem lekko zdezorientowany.
-No bo jak wyskoczył ten demon to się przestraszyłam, a akurat odkładałam picie no i wylałam przez przypadek na Sassy. Na nieszczęście trafiłam w twarz.-spuściła głowę. 
-Pójdę zobaczyć co się z nią dzieje.-jak powiedziałem tak zrobiłem. Wstałem i skierowałem się do toalety. Drzwi były uchylone więc bez pukania wszedłem do pomieszczenia. Dziewczyna akurat przemywała twarz wodą.
-Nic ci nie jest?-zapytałem.
-Nie, możesz iść.-powiedziała dość oschle.
-Porozmawiajmy.-zaproponowałem.
-Nie. Wyjdź.
-Nigdzie się nie ruszę dopóki mi nie powiesz dlaczego taka jesteś.
-Jaka?!-w tym momencie dziewczyna podniosła się do pozycji prawie na baczność. Wtedy zobaczyłem, że..

----------------------------------------------------------
Hej moi mili. Oto  20 rozdział.
Mam nadzieje, że się spodoba.
Jeżeli są pytania to zapraszam na aska.
A tu jeszcze fajna grupa.

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 19.

"Lekcje zleciały szybko. Wychodząc ze szkoły z Nati zobaczyłam Mateusza i Adama. 
-Hej chłopaki a wy tu co robicie? 
-Czekamy an Ciebie, Janka i Anię. A co to za dziewczyna?-pytał Adam.
-Hej jestem Natalia a wy?-wyprzedziła mnie moje koleżanka.
-Ja jestem Adam a to Mateusz.-wskazał chłopak na swojego towarzysza.
-To ja będę lecieć. Pa.-zaczęła Natalia.
-Nie, jak chcesz to możesz iść z nami.-zaproponował Adam."

Perspektywa Jasia:
Wyszedłem ze szkoły gdzie już czekali na mnie Adam i Mateusz. Zobaczyłem, że razem z chłopakami stoją Natalia i Sassy. Skierowałem się w ich stronę i usłyszałem jak Natalia coś mówi:
-Nie, nie chcę robić problemu.
-Nie będziesz no chodź.-na co usłyszałem głos Adama.
-No dobra.-dziewczyna się zgodziła.
Stanąłem za dziewczynami, zarazem przodem do chłopaków.
-Hej.-przywitał się Mateusz.
-Hej, idziemy?-zapytałem spoglądając kontem oka na Sassy. Nie patrzała na mnie w ogóle
-Jeszcze Ania.
Zapanowała niezręczna cisza.  Patrzałem to na Natalię, to na Adama i Mateusza. Omijałem wzrokiem Sassy. 
-Hej!-nagle podleciała Ania rzucając się na szyję Mateuszowi. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ania się zaczerwieniła. Przywitaliśmy się wszyscy i mięliśmy ruszać w stronę miasta gdy nagle ktoś zawołał.
-Sassy! Chodź tu! - od razu poznałem po głosie Alana.
 -Idźcie, ja zaraz dołączę.-i odeszła w stronę chłopaka. Coś się we mnie zagotowało ale co mogłem zrobić.
 Niedługo po tym ktoś dostał sms-a. Okazało się, że to Natalki.
-Sassy nie idzie z nami.-powiedziała. Wszyscy stanęli.
-Ale czemu?-zapytałem. Natalia spojrzała na telefon i coś w nim pisała. Wywnioskowałem, że pisze z zapytaniem do Sassy. I kolejny dźwięk.
-Źle się czuje. Brzuch ją rozbolał.-rzuciła po chwili. 
Panowała niezręczna cisza. Wyjąłem telefon z kieszeni. Spojrzałem na niego i schowałem do kieszeni.
-No ja muszę iść do domu. Mama pisała. Na razie.-rzuciłem i skierowałem się w stronę domu.  Z każdą minutą przyspieszałem. Nie zorientowałem się nawet gdy zacząłem biec.

Perspektywa Sassy:
Leżałam skulona na łóżku. Łzy zalewały moje oczy a ja nie miałam na to najmniejszego wpływu.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam sy się podnieść.
-Otwarte.-było mi obojętne kto wejdzie do mojego domu. Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach i kieruje się do mojego pokoju. Drzwi skrzypnęły.
-Sassy.-usłyszałam głos Jasia. Leżałam nieruchomo. Podszedł bliżej. Nachylił się nade mną.
-Sassy, co się stało?-po raz kolejny usłyszałam jego głos, na co tym razem moje ciało się spięło. Nie wiem, w tamtym momencie się bałam. Odsunęłam się od niego.
-Porozmawiaj ze mną.
-Nie chcę, wyjdź.-leżałam odwrócona do niego plecami. 
-Nie, dopóki ze mną nie porozmawiasz.-powiedział dość stanowczo.
-Nie rozśmieszaj mnie. Wyjdź. - tym razem podniosłam się do pozycji siedzącej i wskazałam mu wyjście. Chłopak wstał i wyszedł. Patrząc na to dopadła mnie kolejna fala łez a ja opadłam na poduszki.

Perspektywa Jasia:
Wyszedłem z jej domu i kierowałem się do mojego. Gotowało się we mnie. Musiałem się wyładować i trafiło na ścianę mojego domu. W prawdzie jej się nic nie stało ale po 5 ciosach pięścią, moje kostki były poobdzierane i gdzieniegdzie wydobywała się krew. Wszedłem do siebie. Nikogo nie ma. Pierwsze co to poszedłem po apteczkę. Przemyłem ranę i założyłem opatrunek. Skierowałem się do siebie. Odrobiłem lekcję i zadzwoniłem po Kacpra. 
-Halo?-usłyszałem głos Kacpra.
-Mogę wbić?-zapytałem od razu.
-Dziewczyna?
-Ta.
-Wbijaj.
-To za 10 minut jestem.-powiedziałem i rozłączyłem się. Spakowałem parę rzeczy na wypadek gdybym tam nocował. Napisałem do mamy, że idę na noc do chłopaka. Poszedłem na autobus.

-Hej-powiedziałem wchodząc do mieszkania chłopaka. 
-Siema. Poznaj to jest Kinga.-chłopak wskazał na ciemnowłosą jak i ciemnooką dziewczynę.
-Hej Jasiek jestem. -podałem rękę dziewczynie i miło się uśmiechnąłem. Rozsiadłem się na łóżku chłopaka. Dziewczyny poszły do kuchni po popcorn, chipsy i coś do picia. 
-Co jest?
-Nic, muszę odreagować.
-Wiesz, Kinga jest wolna.-zrobił dziwną minę. 
-Stary ja nie szukam laski.-odpowiedziałem natychmiast.
Weszły dziewczyny. Klaudia poszła na kolana do Kacpra a Klara rozsiadła się na fotelu koło łóżka. Zaczęła się zabawa. No trochę alkoholu się polało. Za miesiąc kończę 18. 

Poranek. Bolała mnie okropnie głowa. Spojrzałem się wokół i zobaczyłem po swojej lewej Kacpra i Klaudię przytulonych do siebie. Po mojej prawej, Klara. Przytulała się do mnie. 
-Co do cholery?-zapytałem się sam siebie jakbym znał odpowiedź.
Wstałem odklejając dziewczynę od siebie i poszedłem się ubrać. Sięgnąłem po telefon. 8 nieodebranych połączeń od Sassy. Wystraszyłem się. Od razu oddzwoniłem. Wyłączony telefon. Wszedłem na facebooka. Może jest dostępna. 
Niestety nie mogłem jej znaleźć na liście moich znajomych więc wpisałem w wyszukiwarkę imię i nazwisko dziewczyny. Jest. Wszedłem na jej profil i spostrzegłem ikonę. Dodaj znajomego. Usunęła mnie?
Wszedłem na messengera. 1 wiadomość. 
Od Sassy:
To koniec naszej znajomości. Nie dzwoń, nie pisz. Musimy to skończyć. Przepraszam.
Nogi się pode mną ugięły.
-------------------------------------------------------
Hej. I oto nowy rozdział.
Jak myślicie czy Kinga namiesza? Co się dzieje z Sassy?

Jeżeli są pytania to na aska.
A tu grupa jeżeli ktoś chętny.

Miłego czytania. :)