Strony

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 12.

"Dochodziła 24 a ja nadal nie mogłam usnąć. Patrzałam się w sufit szukając czegoś. Kiedy znudziło mi się to podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzałam na chłopaków-spali. Opadłam znowu na poduszki i zamknęłam oczy z zamiarem uśnięcia. Chwilę później poczułam, że odpływam do krainy Morfeusza."

Rano obudziły mnie czyjeś krzyki. Podniosłam się z poduszek i zobaczyłam, że chłopaków nie ma w pokoju. Wstałam, wzięłam do ręki ubrania zmierzając w kierunku toalety. Ubrałam się a włosy spięłam w luźnego koka. Krzyki nadal nie ustawały pomimo upływającego czasu. Ciekawe o co się kłócą. Wyszłam z pokoju i po cichu skierowałam się w stronę kuchni. Nie zajęło mi wiele czasu szuanie ich. Stanęłam za ścianą żeby mnie nie zobaczyli. Chciałam wiedzieć co się dzieje. Usłyszałam kawałek rozmowy, który mnie zaniepokoił.
-Ona jest nienormalna, przyszła tu, bo..bo-od razu poznałam głos Jaśka.
-Bo co?-zapytał zdenerwowany Adam.
-A z resztą co was to obchodzi?
-Jesteś naszym przyjacielem, a tu nagle pojawia się jakaś laska a my nic o niej nie wiemy.
-Chłopaki, ona jest nikim. 
-Lepiej żeby było tak jak mówisz.
W tym momencie stanęłam w wejściu do kuchni. Chłopaki byli zmieszani moim widokiem a szczególnie Jasiek.
-Co się stało, że tak krzyczeliście?-udawałam, że nic nie słyszałam.
-A nic Adam, ten, no..-nie dokończył bo Adam się wtrącił.
-Zalałem mu telefon, ale na szczęście działa.
-Aha, zaraz wracam, zostawiłam ten, telefon w pokoju. 
Odwróciłam się  w kierunku chodów które prowadziły na piętro gdzie znajdował się pokój chłopaka.Zamknęłam drzwi od pokoju. Usiadłam opierając się o ścianę. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Lały się one strumieniami. Dlaczego? Myślałam, że nie jestem "nikim". Myliłam się. Po głowie chodziły mi jego słowa. W sumie wszystko się zgadza. Chłopaki mnie nie znają. Przyszłam do Janka, a oni nic nie wiedzą poza tym o mnie.W sumie po co mięliby kłamać. Chciałam wyjść z tego domu jak najszybciej. 
-Hej, mała co  jest?-od razu poznałam głos Janka.
-Nic.- odsunęłam się jak najdalej niego.
-Nic Ci nie jest, a płaczesz, no gadaj.-zrobił minkę zbitego psa.
-To przez, rodziców. - wydukałam coś na szybko.
-Muszę już iść.-dodałam od razu.
-A śniadanie?
-Zjem w domu.- powiedziałam, dość oschle. Wstałam, otarłam łzy i zmierzałam w kuerunku drzwi wyjściowych.
-Pa!-krzyknęli Adam i Mateusz. Nagle tacy mili. 
-Spotkamy się dzisiaj?-zapytał Janek podprowadzając mnie pod bramę domu.
-Wątpię. - mówiąc to zamknęłam furtkę i udałam się do swojego domu. 
Weszłam do posiadłości, o ile mogę ją tak nazwać. Zdjęłam buty, z lodówki wyjęłam sok i nalałam sobie do szklanki. 
Poszłam do salonu, gdzie włączyłam telewizję. Leciała jakaś komedia. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu i zaczęłam oglądać. W którymś momencie musiałam usnąć, bo obudził mnie dźwięk telefonu. Zanim spojrzałam kto dzwoni, zwróciłam uwagę na godzinę. 3 w nocy?! 
Przesunęłam palec po ekranie monitora.
-Halo?-powiedziałam lekko zaspana.
-Sassy, coś się stało? Jest 3 w nocy a u Ciebie pali się światło.-usłyszałam głos spanikowanego Jasia. W sumie to miłe, że się troszczy, ale nie musi udawać, przecież jestem nikim dla niego.
-Nie, usnęłam jak oglądałam film. Dobrze, że jest weekend.
-A są rodzice?
-Nie, nadal nie wrócili.-posmutniałam.
-Rozumiem, śpij dobrze. Widzimy się jutro?, tzn. dzisiaj.
-Po tym co dzisiaj zrobiłeś?! Nie ma mowy.- o matko, nie wierze naprawdę to powiedziałam. Nie teraz.
-Co? O co cho..-rozłączyłam się. Nie chciałam się teraz tłumaczyć. Co mi strzeliło do głowy żeby to mówić.
Wstałam z siedzenia i skierowałam się do kuchni. Umyłam szklankę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer. 
Janek.
Niechętnie, ale mu otworzyłam.
-Co chcesz?
-Dowiedzieć się o co chodzi.
-Nie ma o czym rozmawiać.-chciałam go wypchnąć z domu ale był silniejszy.
-Nie ma?-rzucił mi pytające spojrzenie.
-Nie.
-A mi się wydaje, że jest.-spojrzał mi prosto w oczy. Jego tęczówki, mogłabym się w nich utopić. Piwne oczy z nutką czekoladowego koloru. 
-Co to miało być dzisiaj? Myślałam, że jestem kimś może ważnym, ale okazałam się NIKIM!-ostatnie słowo wykrzyczałam.
-Otworzyłam się przed Tobą, a w zamian tego usłyszałam, że jestem nienormalna. To chyba nie mamy o czym rozmawiać.-w tym momencie zaczęłam płakać.
Spojrzałam się w oczy chłopaka. Uważnie się mi przyglądał. Podszedł i mnie przytulił. Nie chciałam okazywać słabości, ale tego potrzebowałam.
-To nie tak mój głuptasie.-usłyszałam spokojny głos chłopaka.
-To jak?-zapytałam.
-----------------------------------------------------------------------------
Hej, mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Jak myślicie o co chłopaki się pokłócili? Jeżeli macie jakieś pytania zapraszam na aska. 
Miłego czytania. :)

2 komentarze:

  1. Super! Bardzo lubie czytac to ff :D

    http://przez-muzyke-do-serca.blogspot.com/?m=1 <=== jesli lubisz czytac to zapraszam :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskiee !

    Zapraszam do siebie:http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń